poniedziałek, 26 maja 2014

33. Powrót do domu.

*2 miesiące później*
Obóz był udanym pomysłem, aczkolwiek nigdy nie byłam tak wykończona wakacjami. Nie wiem czy będziemy w stanie zorganizować takie coś w przyszłym roku... To zbyt męczące. Wróciliśmy do domu. Szczęśliwi, że udało nam się przeżyć. Od razu pobiegłam do mojej i Zayn'a sypialni. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam się w moją poduszkę.
- Jak ja za tobą tęskniłam... - Powiedziałam do łóżka.
- Przecież widzieliśmy się 3 sekundy temu... - Usłyszałam głos Zayn'a.
- Nie do ciebie. - Spojrzałam na niego.
- No ej... - Położył się obok mnie.
- Jestem taka zmęczona... - Jęknęłam przewtacając się na plecy
- Masz tydzień na odpoczynek księżniczko. Za tydzień trasa. - Pocałował mnie.
- NIE! - Wydarłam się.
- Tak... Wiem, że chciałabyś ciutkę dłużej odpocząć, ale obowiązki wzywają... - Odparł.
- Eh... - Głośno westchnęłam.
O MÓJ BOŻE. ON JEST TAKI SEKSOWNY. I TYLKO MÓJ. O boże co się ze mną dzieje? Megan szalejesz!
- Moja kochana Meggie. - Przytulił się do mnie kładąc głowę na moim brzuchu.
Głaskałam go pogłowie. W ułamku sekundy stał się taki niewinny i uroczy... Niczym dziecko. Dopiero teraz zauważyłam, że w moim kochający adrenalinę Bad Boy'u czai się dziecko. Niewinne, bezbronne dziecko. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Powracając do tematu o nas i o naszej przyszłości... Jak myślisz, jak ona będzie wyglądać? Albo zapytam inaczej, jak chcesz, żeby ona wyglądała? - Spytałam.
- Jak konkretnie żeby wyglądała? - Zdziwił się lekko.
- Tak. Ślub, dzieci... I tak dalej... - Odparłam.
- No więc najpierw ślub. Piękny i huczny, w ogrodzie, cudowna pogoda, typowa temperatura jak na lato... Miesiąc miodowy na jakiejś egzotycznej wyspie... No wiesz, jedzenie kokosa, picie zimnych napojów, dziki seks na plaży... - Zaczął rozmarzać, ale weszłam mu w słowo.
- Serio, marzy ci się dziki seks na plaży na miesiącu miodowym? - Spytałam.
- Każdy ma swoje fantazje. Zaraz ty mądralo powiesz mi jakie są twoje fantazje, ale kontynuując moją poprzedią wypowiedź... Później, pojawiają się dzieci. Nie ukrywam, że marzy mi się synek, bo jak wiesz u mnie w rodzinie nie ma za dużo chłopaków i rządzą same kobiety, głównie chciałbym siebie uszczęśliwić, ale chciałbym też uszczęśliwić w pewnym sensie ojca, któremu marzy się wnuk, a nie wnuczka. Choć byłbym równie szczęśliwy, gdybym posiadał córkę... Później, kupujemy duży dom, z basenem i ogromnym ogrodem. Nasza kariera nie dobiega do końca, lecz hamujemy z koncertowaniem ze względu na rodzinę. Chciałbym z chłopakami trwać tak jak The Beatles, albo The Rolling Stones... Może nawet i dłużej... No ale nie ważne, później przyjdzie taki czas, kiedy nasze dziecko będzie chciało się dalej kształtować, oczywiście od samych narodzin będziemy dawać mu czego będzie chciało w granicach rozsądku. Spełniając swoje marzenia, spełnimy też jego marzenia. Zwiedzimy razem cały świat, zestarzejemy się razem i umrzemy razem... - Powiedział.
- Wow... Widzę, że myślimy podobnie, chociaż nie zgodziłabym się z tym dzikim seksem na plaży... Granice rozsądku Zayn. - Zaśmiałam się.
- Czyli już nie wolno pofantazjować człowiekowi? - Spytał.
- Na to wychodzi, że nie... - Odparłam.
- Eh... - Westchnął.
Już nikt nic nie mówił. Nagle Zayn podniósł się.
- Coś się stało? - Zdziwiłam się.
- Być może? - Przybliżył swoją twarz do mojej i zaczął mnie całować.
- Mój kochany idiota... - Zaśmiałam się wplątując palce w jego włosy.
- Oh Meggie... - Uśmiechnął się.
- Przestańcie mnie wszyscy tak nazywać. Jestem Megan, nie MEGGIE. Ugh! Jestem uczulona na to zdrobnienie! - Powiedziałam.
- Dla mnie zawsze będziesz Meggie. - Znów złożył pocałunek na moich ustach.
- Oh... Bo po co uczszęśliwić dziewczynę, skoro można ją powkurzać... - burknęłam.
- Meggie... - zaczął.
- Przestań. - Wtrąciłam.
- Skarbie... Przecież wiesz, że zrobię dla ciebie prawie wszystko, ale dla mnie zawsze będziesz Meggie, bo cię kocham. I jak tak mówię widzę innych facetów na ulicy, którzy aż czerwienieją z zazdrości, że nie mogą tak do ciebie mówić...
- Ależ się o mnie troszczysz...
- Zawsze i wszędzie... Hej... Mam pomysł na nową piosenkę! - Nagle wybiegł z pokoju.
Chwyciłam za słuchawki i za mój telefon. Puściłam muzykę i zasnęłam. Obudziłam się jak już w pokoju było ciemno. Jedynym światłem był mój telefon. Zerknęłam na godzinę. 23:49. Rozejrzałam się po pokoju. Hmm. Trochę ciemno. Zapaliłam lampkę nocną. Zayn'a nie było w pokoju. Zeszłam na dół, do salonu. Joanne oglądała telewizję. Usiadłam obok niej na kanapie.
- Nie widziałaś Zayn'a? - Zapytałam.
- Jest z Niall'em. Debil wpadł na pomysł na jakąś piosenkę i teraz nie mogę spać u siebie, bo komponują. Czaisz to? Wywalili mnie z pokoju! - Wyżaliła się.
- Czas ich ogarnąć. Bierzemy bitą śmietanę. - Powiedziałam.
- A nie mogę kija bejsbolowego? - Zapytała.
- Nie tym razem, Jo. Nie tym razem... - Odparłam.
Wzięłyśmy naszą "broń" i poszłyśmy do pokoju Niall'a i Jo. Siedzieli na łóżku, coś śpiewali a Nialler dodatkowo podgrywał na gitarze. Skradłyśmy się i całą bitą śmietanę w sprayu zużyłyśmy na ich włosy.
- Ej! - Wydarli się.
- Za karę! Za to, że nie dajecie mi spać! - Krzyknęła Jo, która dodatkowo biła ich poduszką.
- Ugh! Jeszcze chwila, a piosenka byłaby gotowa! - Jęknął Zayn.
- Idziemy. Jutro też jest dzień. - Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy z pokoju.
- Meggie... - Jęczał.
- Przymknij się idziemy spać. - Odparłam.
- Eh... - Westchnął.
_______________________________________________________
Oto jestem. Jakby ktoś nie zauważył... Posty będą rzadko dodawane ze względu na ilość komentarzy. Przykro mi. Nie mam motywacji, a po za tym mam też życie prywatne, a teraz zbliża się koniec roku szkolnego więc tak popierdalam z nauką, że żyć mi się odechciewa. Do zobaczenia na drugiej stronie.
Peace, love
May xx

1 komentarz:

  1. Rozdział zajebisty. Coś czuję, że ta piosenka coś zmieni... Mniejsza z tym i tak przez ten cholerny koniec roku spotkamy się po drugiej stronie...

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly