*Następnego dnia* Południe*
Już jesteśmy w Los Angeles. Wszyscy stwierdziliśmy, że wybierzemy się na basen. Przebrałam się w moje czarne bikini, które przykryłam zwiewną sukienką, a na nos założyłam okulary.
- Wow... Drugi raz w życiu widzę cię w sukience. - Zaśmiał się mój ukochany.
- Nie przyzwyczajaj się tak. - Przybliżyłam się do niego.
- Chodź już, bo czekają... - Splutł nasze dłonie i wyszliśmy na dwór.
Było bardo dużo ludzi w basenie. Zapewne po to, aby się ochłodzić. Mimo iż mamy listopad, w Los Angeles panuje straszny upał! Zauważyłam chłopaka z burzą loków na głowie i dużą ilością tatuaży bawiący się z małą dziewczynką. Domyśliłam, że to Harry wraz ze swoją chrzestnicą.
- Tam są. - Wskazałam na Stylesa palcem i razem z Zaynem podeszliśmy do nich. Usiadłam na leżaku obok Louise. Zdjęłam sukienkę i nasmarowałam się olejkiem do opalania. Rozłożyłam się na leżaku.
Słońce rozgrzewało moje ciało, sprawiając jednocześnie, że moja skóra ciemnieje. Rozmawiałam z Teasdale o różnych rzeczach. Praktycznie o wszystkim i o niczym. Za to chłopaki opiekowali się małą Lux.
- Megan, mamy mały, tyci, taki malusieńki, drobniuteńki problemik... - Przyszedł Louis.
- Utopiliście Lux?! - Spytałam.
- Aż takimi idiotami nie jesteśmy. Utopiliśmy Zayn'a. - Powiedział.
- Idę po Lux. - Powiedziała Lou wstając. Ja również to zrobiłam. Poszłam za bratem.
- Tu leży. - Louis wskazał palcem na Mulata.
- Zayn?! Zayn debilu wstawaj! - Krzyczałam trzęsąc nim. Nagle krzyknął krótkie, ale głośne "Boo!", a ja się przestraszyłam, przez co wylądowałam w basenie. - Idioci! - Cała piątka się śmiała.
- Ależ ty się o mnie martwisz skarbie... - Uśmiechnął się Zayn.
- To nie było śmieszne! A jakbyś na prawdę się utopił? - Spytałam.
- Ej, ale spójrzcie na nią. Gdyby nie była w wodzie, zapaliłaby się z tej złości. - Powiedział Harry.
- Zayn pomóż mi wyjść... - Wyciągnęłam do niego dłoń, po czym on ją kurczowo chwycił, a ja pociągnęłam go, przez co wpadł do wody.
- Ej! - Krzyknął.
- Palant. - Mruknęłam.
- Którego kochasz. - Odparł przybliżając się do mnie.
- Marzysz. - Wyszłam z basenu.
- Meggie, jesteś na nas zła? - Spytał Niall.
- A jak myślisz? Nastraszyliście mnie. Zachowujecie się jak dzieci. Mam was dosyć. - Syknęłam i poszłam.
- Megan złotko... Chodź się napijemy... Albo zjedz snikersa bo strasznie gwiazdorzysz. - Zaśmiał się Lou obejmując mnie ramieniem.
- Twój idiotyzm przekracza wszelkie granice. - Również się zaśmiałam. Tak... Mój brat umie zawsze pocieszyć. Poszłam z nim do baru. Od razu zamówiłam coś mocnego.
- Meggie! Hej! - Nagle podeszła do nas Joanne.
- Jo! - Przytuliłam ją.
- Słyszałam, że występujesz w Ellen Show. Jak mogłaś mi o tym nie powiedzieć? - Spytała.
- A ze mną to się nie przywita. Co za... Przypominam iż zanim poznałaś moją siostrę, bawiłaś się ze mną. - Odezwał się Louis.
- Zamknij się... - Jo.
- Też cię miło widzieć! - Louis ją przytulił.
- Lou daj jej spokój... Joanne mów co cię tu sprowadza. Co robisz w LA? - Spytałam.
- Niall stwierdził, że koniecznie muszę tu przyjechać i podał mi adres waszego hotelu. - Wyjaśniła. Spojrzałam na brata, a brat na mnie.
- I wszystko jasne... - Uśmiechnął się Lou.
- Że niby co? - Zdziwiła się brunetka.
- Wszystko w swoim czasie... - Powiedziałam.
- No nic... Jak życie? Jak kariera? - Pytała.
- Wspaniale. Już nie długo nagrywam kolejny singiel z One Direction i kolejny teledysk, a ty opowiadaj co w Sydney. - Uśmiechnęłam się.
- Nudy. Wyprodadziłam się z tamtąd. Znudziły mi się tamte krajobrazy. - Powiedziała.
- I gdzie będziesz teraz mieszkać? - Spytał Louis.
- Niall namówił mnie na Londyn. - Znów spojrząłam na brata, a on na mnie.
- Będziesz z nim rozmawiać. Ja nic z niego nie wyciągnę. - Zaśmiał się Lou.
- Z tobą też sobie porozmawiam. - Powiedziałam do Jo.
- Oj... - Zaśmiała się.
Reszę dnia spędziłam na rozmawianiu z moją przyjaciółką. Wyznała mi, że podoba się jej Niall. Wszystko jasne... Louis mimo iż rozmawiał z Irlandczykiem to miał racje. Nic z niego nie zdołał wyciągnąć. Byłam zmuszona wkroczyć do akcji.
- Niall, bądźmy szczerzy... - Zaczęłam wchodząc do jego i Liama pokoju.
- Będzie krwawa jadka? - Spytał Liam.
- Nieuniknione. Więc jeśli nie wyjdziesz... Ani jeden, ani drugi nie wyjdzie z tego cało... - Wyjaśniłam.
- To pa Niall. - Liam poderwał się ze swojego łóżka i wybiegł prawieże z pokoju.
- Będzie ze mną źle? - Spytał blondyn.
- Jeśli będziesz szczery to nie. Prawda za prawdę. Ja pytam ciebie, ty odpowiadasz. Później, jeśli będziesz chciał ty będziesz pytał mnie. Jasne? - Odpowiedziałam.
- Ok. Czego pragnie dusza? - Zaśmiał się.
- Co czujesz do Joanne? - Walnęłam prosto z mostu.
- Ok... Robi się ciekawie... Następne pytanie. - Niall.
- Prawda za prawdę, Niall. Wiedz, że tę odpowiedź potraktuję to jako "Tak, bardzo ją kocham" itp.. - Ja.
- Dobra! Kocham ją. I to bardzo. Jest mądra, urocza, inteligentna, utalentowana, słodka, piękna i w ogóle... Nawet kocham jej antypatyczność. Stara się odpychać ludzi, będąc wredną, ale w środku, boi się, że ktoś ją zrani, jest wrażliwa, ale nie chce dać sobie po tym poznać. Joanne sprawia, że chcę ją ochraniać przed całym złem tego świata, budzić się i zasypiać obok niej, każdego dnia... Jest dla mnie bardzo ważna. Staram się, żeby mi zaufała, ale coś średnio mi wychodzi... - Wyznał.
- Jak na optymistę, jesteś zbyt pesymistyczny. Nialler, ona cię kocha. Nie raz, nie dwa razy ją raniono. To fakt, boi się odrzucenia, kolejnego zranienia. Ale jeśli jej to powiesz, co przed chwilą mi powiedziałeś, powinna ci zaufać bezgranicznie. Ale wszystko w swoim czasie. Zobaczysz. Wszystko zakończy się Happy End'em. - Powiedziałam.
- Jakieś rady? No wiesz... Znasz ją od małego, więc... - Spojrzał na mnie.
- Dużo z nią rozmawiaj, spróbój odwołać się do muzyki, piłki nożnej i do kuchnii. Jo lubi gotować. Komplementuj ją, ale rzadko. Pomyśli, że to kłamstwa... Jo kocha adrenalinę... Kiedyś zaproś ją na bungee, albo na jakiś mecz na Madison Squere Garden na koszykówkę. Bądź dla niej wsparciem, przyjacielem na każde wezwanie. Nie nawiązuj tematu na początku o miłości, zakochane pary, całuski, buziaczki... Wtedy zacznie myśleć, że chcesz ją przelecieć i zostawić. Jak będziecie parą, będziecie mogli mówić o wszystkim. Amen. - ja.
- O kurde... Wymagania takie, że o ja cie... Ale spokojna twoja rozczochrana. Nie jestem taki... Dobra. teraz ja zasypuję cię pytaniami... - Zaśmiał się.
- Jestem otwartą księgą. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Więc...
Teraz to on zaczął mnie przepytywać. Odpowiadałam mu szczerze na pytania. Tak jak było w umowie... Za to jutro czeka na mnie chwila na którą czekam aż od 2 dni. Wystąpię w Ellen Show. Przyznam, że boję się jej pytań, bo nie wiem o co może zapytać. Nieuniknione jest to, że będzie pytać o mój związek z Zaynem i o karierę. Możliwe, że o rodzinę też mnie zapyta... Eh...
Wróciłam do pokoju i po krótkiej rozmowie z moim ukochnym zasnęłam w jego ramionach...
__________________________________________________________
Nacieszcie się moją weną... :**
Lovv, May xx
Yeey! Weno nie odchodź przez wieki!
OdpowiedzUsuńswietnie ;)
OdpowiedzUsuńNa górze róże
OdpowiedzUsuńNa dole fiołki
Nie umiem pisać poematów
Daj nowy rozdział.
Z pozdrowieniami twoja kochana
Jo <3
ekstra <3
OdpowiedzUsuń