sobota, 10 maja 2014

32. Obóz. cz 2.

Następnego dnia zaczęła się jazda. Pobudka o 9. Kampus jest rozdzielony na różne sektory, jest ich w sumie 5. Sektor I - Tancerze, ja i Jo prowadzimy tam zajęcia. Sektor II - Artyści, tam jest przydzielony Zayn. Sektor III - Śpiewacy, Harry. Sektor IV - Grajkowie, Niall i Liam. I Sektor V - Sportowcy, Louis. Uczniów jest po 10 w każdym sektorze. W sumie, wszyscy podopieczni chodzą na wszystkie zajęcia, tylko tak łatwiej nam było ustalić plan. Ogólnie zajęcia trwają 90 minut, czyli 7,5 godzin dziennie na wszystkie zajęcia. Resztę dnia spędzamy na pływaniu w jeziorze, albo przy ognisku, albo po prostu urządzamy jakieś gry. 
- 1, 2, 3 i 4... 7, 9, 8, 1, 4, 5 i 6... - Jo głośno liczyła kroki, a ja i reszta tworzyliśmy układ. 
- Mała przerwa. - Zarządziłam po dłuższej chwili.
- Meggie, musicie to zobaczyć... - Do studia wpadł zdyszany Zayn.
- Malik, co ty tu robisz? Czemu nie jesteś na zajęciach? - Zdziwiłam się.
- Po prostu chodźcie! Biegnę przez cały kampus i was szukam! - Krzyczał.
- Eh... Chodźcie, wszyscy. - Zaśmiała się Jo. Poszliśmy za Zayn'em.
- To, co zobaczycie, na maksa was zszokuje, więc mogą tu tylko wejść osoby, o mocnych nerwach... - Powiedział Zayn i otworzył drzwi do jego warsztatu. Mia siedziała na stołku, pośród dużej grupy ludzi. Przedostałam się do niej przez tłum. Gdyby nie Zayn, to chyba bym upadła.
- Mia, ty to zrobiłaś? - Spytałam patrząc na jej obraz. 
- Tak... Jest źle? - Spytała.
- Wręcz przeciwnie. Jest niesamowity! Gdzie się tego nauczyłaś? - To była prawda. To nie był zwykły szkic, to było coś więcej. 
- Nigdzie... - Odparła.
- Masz niezwykły dar... - Powiedziała Jo.
- Zayn, co będziemy robić dalej? - Spytała Mia.
- E... Y... Ten... No... Megan, brak mi pomysłów, przez tą małą... - Zayn.
- Mozaika. - Wypaliłam.
- Do roboty. Każdy wie, czym jest mozaika. - Zayn.
- No właśnie nie. - Odezwała się jakaś dziewczyna.
- To Zayn wam wyjaśni, a reszta na zajęcia. - Jo.
Wszyscy się porozchodzili. Jak co dzień po zajęciach spotkaliśmy się przy jeziorze. Część została na kocach, a większość siedziała w wodzie. Ja siedziałam z Zayn'em.
- Myślałaś kiedyś o naszej przyszłości? - Spytał szeptem.
- Ciągle o niej myślę... A ty? - Odpowiedziałam.
- Też... Na prawdę chciałbym spędzić z tobą resztę swojego życia... - Powiedział.
- Ale...? - Spytałam.
- Nie ma żadnego "ale". Po prostu chcę i już... Tylko po prostu nie wiem, czy ty chcesz tego samego... - Odparł.
- Nie wiesz jak bardzo... Tylko wiesz... Jak to w życiu, będzie mnóstwo przeszkód... I musimy sobie zadać pytanie, czy damy radę... Jeśli oboje stwierdzimy, że nie, to związek nie będzie miał żadnego sensu... - Wyjaśniłam.
- Oczywiście, że damy. W zdrowiu i chorobie, w dostatku i biedzie, na dobre i na złe... - Powiedział.
- Miłość czeka cierpliwie, miłość postępuje uprzejmie, nie zazdrości, miłość się nie wynosi, nie jest nadęta, postępuje taktownie, nie szuka własnej korzyści, nie jest porywcza, nie prowadzi rachunku krzywd, nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz dzieli radość z prawdy, wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, ze wszystkim, wiąże nadzieję, wszystko potrafi przetrwać. Miłość nigdy nie ustaje... - Zacytowałam słowa Pawła z Tarsu (nie z tarasu, jest różnica!). 
- Kocham cię Megan... - Rzekł.
- A ja ciebie, Zayn... - Przytuliłam się do niego.
- Dalej właźcie do wody! - Krzyknął Harry.
- Możemy tam do nich iść? - Pytali.
- Nie tylko my jesteśmy opiekunami... Tylko się tam nie utopcie. - Zaśmiałam się, a oni pobiegli do wody. Została tylko Mia.
- Mia, a ty nie idziesz? - Spytał Zayn.
- Mogę? - Spytała.
- Jasne, że tak... Jak chcesz, to pójdę z tobą. - Odpowiedziałam.
- Dobrze. - Wstała z piachu.
- Idziesz? - Spytałam Zayn'a.
- Idź... Tylko nie utop mi się. - Uśmiechnął się.
- Proszę, chodź ze mną... - Wyciągnęłam do niego dłoń, którą chwycił i wstał.
Poszlismy z Mią do wody. Później Louis i Liam zaopiekowali się nią.
Wyszłam z Zaynem na koc.
- Co wy tacy przywiązani, do tego koca, co? - Przyszedł Hazz.
- A co zazdrościsz? - Zaśmiałam się.
- Ja się już zmęczyłem. - Powiedział Zayn.
- Więc, porywam Megan do wody. Ona nie wygląda na zmęczoną. - Harry.
- Nie! - Śmiałam się broniąc. W końcu Harry podniósł mnie od tyłu i pobiegł do wody.
- Biegnę na ratunek! - Zaśmiał się Zayn i też pobiegł do wody.
Zabawa trwała, dopóki nie zaczął padać deszcz. Wszyscy pobiegli do swoich domków... Wspaniały dzień!
_________________________________________________
PRZEPRASZAM, że mnie tak długo nie było..!! Mam strasznie dużo nauki, w końcu zbliża się koniec roku szkolnego wielkimi krokami i nauczyciele zazwyczaj o tej porze roku wariują, bo testy, bo kartkówki, bo OCENY! Mam ich dosyć! WAKACJE, POSPIESZCIE SIĘ! PRZYWOŁUJĘ WAS! 
Lovv, May xx

2 komentarze:

Szablon by Selly