Dziś obudziłam się jako pierwsza. Tak! Nasz plan wypali! No cóż, dzisiaj jest 23 lipca, są wakacje, a przede wszystkim... CHŁOPAKI WYTRZYMALI ZE SOBĄ 4 LATA! Więc razem z dziewczynami zorganizowałyśmy dla chłopców małą niespodziankę. Wymknęłam się z pokoju do kuchni. Eleanor, Joanne i Danielle już były.
- Ej, a kto zrobi Harry'emu niespodziankę? Przecież nie kot! - spytała szeptem Jo.
- Kurde. Nie przemyślałyśmy tego. No więc tak, znając naszych chłopaków, nie licząc Harry'ego, za jakieś 10 minut zejdą, bo zorientują się, że nas nie ma, więc w takim razie ściągnijmy ich teraz na dół. - szeptałam. Wszystkie szeptałyśmy, żeby ich nie obudzić.
- Ale jak? I jak ich urządzić? - Spytała Dani.
- Eleanor będzie udawać, że rodzi. Louis zwariuje i zacznie wrzeszczeć, a wiecie co to oznacza, jak mój brat wariuje i wrzeszczy. - wszystkie potwierdziły.
- Ale czemu ja?! - El.
- Bo Louis jest najstarszy z całej piątki., a my zaczniemy się wydzierać typu: "O nie El rodzi!" "Louis, debilu!" "O MÓJ BOŻE , ONA RODZI!" i hity nad hitami "Widzę główkę!" oraz "Przyj Eleanor, przyj!". Chłopaki zwariują. Zbiegną, a my plask. Są cali w pysznym cieście z budyniem i bananami.. - ja.
- Ej, i jeszcze zaciągniemy ich na basen i wepchniemy do wody. - wtrąciła Jo.
- Geniusz zła! - zaśmiałyśmy się.
- O ludzie... Z kim ja się zadaję...? - zaśmiała się cicho El.
- Z nami oczywiście. Transparent już też wywieszony, tylko któraś z nas musi pociągnąć za sznurek, żeby wyskoczył. - Dani.
- Macie to kółko dla Zayn'a? - spytałam.
- Tak. Jest w basenie. W razie czego się złapie. - Jo.
- Do roboty, moje panie. - ja.
- Dobra, ale ty strzelasz Harry'emu z ciasta. - El.
- Czemu ja? - spytałam
- Bo jesteś najmłodsza, a El rodzi. A Dani ciągnie za transparent. - Jo.
- A ty geniuszu? - ja.
- Leję, wodę, żeby było, że odeszły jej wody. - Jo.
- Zróbmy zasadzkę szybko, żeby ciasta same poleciały. Do dzieła. - Zaśmiałyśmy się przybijając sobie grupowego żółwika.
- Stańmy w krzakach przy tarasie, łatwiej ich będzie do basenu wrzucić. - Dani.
- Jedziemy z tym koksem. - Jo.
Zakradłyśmy się w planowane miejsce. Ja byłam z Dani po jednej stronie, a Jo z El po drugiej. Wystawiłam kciuk do góry na znak, że zaczynamy krzyczeć, ale najpierw ja i El.
- O MÓJ BOŻE JA RODZĘ! AAA! - Zaczęła El.
- EL TY RODZISZ! O MÓJ BOŻE! PRZYJ ELEANOR! PRZYJ! - Ja.
- LOUIS! - Wszystkie.
- O NIE, EL RODZI! - Jo.
- PRZYJ ELEANOR! PRZYJ! - Dani.
- GŁÓWKĘ WIDZĘ! - Jo.
- AAA! - Wszystkie
Po chwili słyszałyśmy krzyczącego Louis'a i chłopaków. Zbiegających po schodach. Poślizgnęli się na tarasie, prawie że zabili, ale wcześniej obrywając ciastem. Wstali i podeszli do basenu. podbiegłyśmy do nich krzycząc i wepchnęłyśmy ich do wody.
- Udało się! - Krzyczałyśmy.
- Co się udało?! - pytali.
- Wszystkiego naj! - krzyknęłyśmy równo i Dani pociągnęła za transparent.
- To już 4 lata razem i oby tak dalej! Pójdziemy tylko w JEDNYM KIERUNKU, razem z wami... - przeczytali.
- Aww, jakie to słodkie. - Westchnął Harry.
- A to ciasto było takie pyszne. Biedne ciasto... - Niall. - Jak mogłyście tak wykorzystać ciasto?!
- Gdzie to dziecko? - spytał Lou.
- Jakie dziecko? - spytałam.
- No dziecko! No to, które El rodziła! - bulwersował się mój brat.
- Przecież w ciąży nie byłam. Już ci się spieszy do ojcostwa, Lou? - spytała El.
- Louis idioto. Jeszcze wczoraj była chuda jak patyczek i dzisiaj nagle miała by rodzić? - odezwała się Jo.
- Ej, jak śpisz i masz fajny sen to to potrafi człowieka z równowagi wyprowadzić. - Lou.
- Ale żadna z was nie jest w ciąży, nie? - spytał Zayn.
- Może... - przygryzłam wargę.
- Meggie? - wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Żartuję, przecież. Nie jestem w ciąży. - zaśmiałam się.
- Jesteś pewna? - Zayn.
- W 100% a nawet więcej. - usiadłam na krawędzi basenu.
- Kto był pomysłodawczynią tego jakże planu? - spytał Harry, wychodząc z basenu.
- Masz jakieś wonty, Styles? - spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
- Nie, no skądże... Dziękuję, że się tak o nas troszczysz i dopilnowałaś z dziewczynami, żebyśmy wzięli prysznic... Taki zimny... - odparł przerażony.
- O mój boże. - Wszyscy się śmiali.
- Jak możesz bać się mojej młodszej siostry? - spytał Lou.
- Omal się nie zeszczałeś, jak dziewczyny cię wrobiły, że El rodzi. - powiedział Liam.
- Ale to co innego! - krzyknął.
- Chodź Zayn pomogę ci wyjść. - uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niego rękę. Chwycił ją i mnie pociągnął. Wpadłam do wody. - Zayn debilu! - krzyknęłam.
- I już nie fajnie, jak cię wrzucają co? - zaśmiał się i zaczął mnie całować.
- Ejeje! Nie chcemy jeszcze małych Zayniątek i Megaciątek. - Lou nas rozdzielił.
- I Louisiątek. - Zaśmiał się Zayn.
- Coś czuję, że tak łatwo nie zapomnicie. - Lou.
- No nie. To było epickie! Brawa dla nas dziewczyny! - zaśmiała się Joanne.
- Chodźmy zrobić śniadanie. Ależ jestem głodna! - powiedziałam. Znów wszyscy na mnie spojrzeli. - NIE JESTEM W CIĄŻY.
- Radziłbym jednak zakupić test ciążowy, tak dla pewności. - Niall.
- Zayn, kiedy to robiliśmy? - spojrzałam na mojego chłopaka siadając na krawędzi basenu.
- Przed trasą. - odparł. Wszyscy zrobili minę "WTF?!".
- Zayn to jakieś 7 miesięcy... Wytrzymałeś tyle?! - Harry.
- Eh... - Westchnął.
- Palant. - ochlapałam go wodą. - Nikt nie jest bardziej uparty niż ja.
- Brawa dla Meggie. - dziewczyny zaczęły mi klaskać.
- 7 długich miesięcy... - Zayn.
- I jeszcze 7 wytrzymasz. - powiedziałam.
- CO?! - zdziwił się.
- A to. Nie jestem w ciąży, jestem głodna i bardzo mądra. - zaśmiałam się i poszłam do kuchni a za mną reszta.
Zrobiliśmy śniadanie, a później zaczęliśmy się bawić w ogrodzie.
__________________________________________________________________
No więc, to już 4 lata, odkąd nasi chłopcy są razem w zespole. SO PROUD. <5 #4YearsOf1D
May xx
środa, 23 lipca 2014
piątek, 18 lipca 2014
43. Nauka pływania.
W końcu. Należne nam kilka dni wolnego. Wróciliśmy do Londynu. Trzeba wykorzystać, że na termometrach jest ponad 30°C co przekracza normę Anglii. Wszyscy siedzimy w ogródku. Moczymy się w basenie, łudząc się, że to nas ochłodzi. Słońce jest nie miłosierne. Dobrze, że basen mamy pod dachem, ale na świeżym powietrzu. Wiecie o co chodzi...
- Zayn, czemu nie wejdziesz do wody? - spytałam kładąc się na wodzie na plecach.
- Dobrze mi na suchym lądzie. - powiedział rozkładając się na leżaku z drinkiem w ręku.
- Po prostu przyznaj się, że boisz się wody, jak prawdziwy mężczyzna. - powiedział Harry.
- Wiedz, Zayn, że moja siostra kocha wodę. Urodziła się we wodzie. Nie wiesz, że jest syreną? - śmiał się Lou.
- Tak, podrzucili mnie i specjalnie rzucili zaklęcie, żeby zniknął mi ogon... - zakpiłam.
- Abrakadabra i te sprawy. - Tommo.
- Nie wejdę do wody i tyle. - powiedział Zayn.
- Do mnie nie wejdziesz? - spytałam uwodząco i zagryzłam dolną wargę. Zaraz pęknie. Zawsze ulega, jak tak robię...
- Uuu. Uwaga! Meggie wykorzystuje swoje syrenie moce! - śmiał się Harry.
- Meggie... - jęknął Zayn.
- Nie ulegnij Zayn. Bądź silny. Postaw na swoim. Nie pozwól, żeby cię kobieta omotała... - Mówił mu Liam.
- Zamknij się Li! Ja go tu próbuję wokół palca owinąć, a ty co?! No Dani, zrób coś z nim! - Krzyknęłam.
Tak. Danielle wróciła do Liam'a. Tak, razem z Eleanor przyjechała do nas.
- Liam... - Danielle spojrzała na niego jak spod byka.
- Tylko wspieram kolegę. - obronił się Payne.
- Nie daj się Liam. - powiedział Zayn.
- Zayn właź do tej wody. Woda nie ogień. Nie poparzysz się. - powiedziałam.
- Dobra! Tylko nogi zamoczę! - W końcu uległ i usiadł na krawędzi.
- Masz kółko. Co jak co, ale musisz się w końcu nauczyć pływać. - Harry dał mu kółko do pływania. Różowe z księżniczkami Disney'a.
- Serio, Styles? Skąd ty to w ogóle wytrzasnąłeś, co? - Zayn.
- Od Lux. Pożyczyła ci. I nawet pływaczki dała. - Styles.
- Ja cię nauczę. - pocałowałam mojego chłopaka.
- Oh, god... - westchnął.
- Jesteśmy z tobą Malik. - powiedział Niall.
- Aaa! Nie! Ja tam nie wejdę! Woda to zło! - darł się Zayn. - Ykhy ykhy duszę się! - wrzeszczał.
- Zayn kochanie, ale ty nawet nie weszedłeś... - powiedziałam
- Hahahaha - reszta.
Ja
- Zayn właź tu do tego basenu, albo ja cię sama wrzucę! - krzyknęłam.
- Liam! Ona chce mnie zabić! ! Ona jest zła! - Krzyczał Zayn histeryzując i tuląc się do Payne'a.
- Zayn, właź, albo ci przywalę! - zagroziłam.
Ja
- Nie bij mnie! - darł się mój "męski" chłopak.
- No i ty Malik pozwolisz kobiecie, żeby cię biła? - spytał Niall.
- Odezwał się ten, którego kobieta nie bije, jak zeżre jej deser. - mrukną Malik, a Jo wybuchnęła śmiechem.
- Malik, tu chodzi o deser! Każda kobieta wtedy będzie walczyła o swoje... - Jo.
- Jesteście jacyś inni. - stwierdził Harry, po czym położył się na materacu w basenie z soczkiem w ręku.
- Taa, odezwał się koczek z soczkiem w ręce - zadrwiłam.
- Ta, Harry jak chce popływać, to musi pożyczać kółko i pływaczki od chrześnicy, bo inaczej się utopi... - zakpił Lou.
- Hahaha, wy na serio? - zapytała Jo.
- Nie. Na prawdę... - odpowiedziałam.
- Zayn, gdzie idziesz?! - zawołał Liam.
- Z dala od tego basenu! nie utopicie mnie żywcem! - odkrzyknął Malik. I nagle wszyscy strzelili duble face palm, łącznie ze mną.
-Zayn, właź do basenu, albo na kanapę na miesiąc! - krzyknęłam.
- Wywalisz mnie kobieto z MOJEJ sypialni?! NA MIESIĄC?! - zdziwił się.
- Nie kwestionuj moich decyzji, Malik. - zagroziłam.
Chcąc nie chcąc wszedł do basenu... Z kółkiem i pływaczkami i innymi narządami, które miały mu "pomóc" w pływaniu.
- Zayn, czemu nie wejdziesz do wody? - spytałam kładąc się na wodzie na plecach.
- Dobrze mi na suchym lądzie. - powiedział rozkładając się na leżaku z drinkiem w ręku.
- Po prostu przyznaj się, że boisz się wody, jak prawdziwy mężczyzna. - powiedział Harry.
- Wiedz, Zayn, że moja siostra kocha wodę. Urodziła się we wodzie. Nie wiesz, że jest syreną? - śmiał się Lou.
- Tak, podrzucili mnie i specjalnie rzucili zaklęcie, żeby zniknął mi ogon... - zakpiłam.
- Abrakadabra i te sprawy. - Tommo.
- Nie wejdę do wody i tyle. - powiedział Zayn.
- Do mnie nie wejdziesz? - spytałam uwodząco i zagryzłam dolną wargę. Zaraz pęknie. Zawsze ulega, jak tak robię...
- Uuu. Uwaga! Meggie wykorzystuje swoje syrenie moce! - śmiał się Harry.
- Meggie... - jęknął Zayn.
- Nie ulegnij Zayn. Bądź silny. Postaw na swoim. Nie pozwól, żeby cię kobieta omotała... - Mówił mu Liam.
- Zamknij się Li! Ja go tu próbuję wokół palca owinąć, a ty co?! No Dani, zrób coś z nim! - Krzyknęłam.
Tak. Danielle wróciła do Liam'a. Tak, razem z Eleanor przyjechała do nas.
- Liam... - Danielle spojrzała na niego jak spod byka.
- Tylko wspieram kolegę. - obronił się Payne.
- Nie daj się Liam. - powiedział Zayn.
- Zayn właź do tej wody. Woda nie ogień. Nie poparzysz się. - powiedziałam.
- Dobra! Tylko nogi zamoczę! - W końcu uległ i usiadł na krawędzi.
- Masz kółko. Co jak co, ale musisz się w końcu nauczyć pływać. - Harry dał mu kółko do pływania. Różowe z księżniczkami Disney'a.
- Serio, Styles? Skąd ty to w ogóle wytrzasnąłeś, co? - Zayn.
- Od Lux. Pożyczyła ci. I nawet pływaczki dała. - Styles.
- Ja cię nauczę. - pocałowałam mojego chłopaka.
- Oh, god... - westchnął.
- Jesteśmy z tobą Malik. - powiedział Niall.
- Aaa! Nie! Ja tam nie wejdę! Woda to zło! - darł się Zayn. - Ykhy ykhy duszę się! - wrzeszczał.
- Zayn kochanie, ale ty nawet nie weszedłeś... - powiedziałam
- Hahahaha - reszta.
Ja
- Zayn właź tu do tego basenu, albo ja cię sama wrzucę! - krzyknęłam.
- Liam! Ona chce mnie zabić! ! Ona jest zła! - Krzyczał Zayn histeryzując i tuląc się do Payne'a.
- Zayn, właź, albo ci przywalę! - zagroziłam.
Ja
- Nie bij mnie! - darł się mój "męski" chłopak.
- No i ty Malik pozwolisz kobiecie, żeby cię biła? - spytał Niall.
- Odezwał się ten, którego kobieta nie bije, jak zeżre jej deser. - mrukną Malik, a Jo wybuchnęła śmiechem.
- Malik, tu chodzi o deser! Każda kobieta wtedy będzie walczyła o swoje... - Jo.
- Jesteście jacyś inni. - stwierdził Harry, po czym położył się na materacu w basenie z soczkiem w ręku.
- Taa, odezwał się koczek z soczkiem w ręce - zadrwiłam.
- Ta, Harry jak chce popływać, to musi pożyczać kółko i pływaczki od chrześnicy, bo inaczej się utopi... - zakpił Lou.
- Hahaha, wy na serio? - zapytała Jo.
- Nie. Na prawdę... - odpowiedziałam.
- Zayn, gdzie idziesz?! - zawołał Liam.
- Z dala od tego basenu! nie utopicie mnie żywcem! - odkrzyknął Malik. I nagle wszyscy strzelili duble face palm, łącznie ze mną.
-Zayn, właź do basenu, albo na kanapę na miesiąc! - krzyknęłam.
- Wywalisz mnie kobieto z MOJEJ sypialni?! NA MIESIĄC?! - zdziwił się.
- Nie kwestionuj moich decyzji, Malik. - zagroziłam.
Chcąc nie chcąc wszedł do basenu... Z kółkiem i pływaczkami i innymi narządami, które miały mu "pomóc" w pływaniu.
- I tak cię nie wpuści - szepnął do Zayna Niall.
- Uważaj, Niall - Jo pogroziła mu palcem. - Bo będziesz dzielił tą kanapę z Malikiem.. - dodała.
- MUAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHA!- zaśmiałam się złowieszczo równo z przyjaciółką.- Uważaj, Niall - Jo pogroziła mu palcem. - Bo będziesz dzielił tą kanapę z Malikiem.. - dodała.
- One są niebezpieczne! - wrzasnął Harry.
- Dopiero teraz to odkryłeś? - zdziwił się Lou. - wychowywałem się z 2 satanistkami!
- Umiem pływać! Ludzie ja pływam! - Krzyczał Zayn.
- To teraz bez sprzętu... - powiedziałam.
- Pogięło cię kobieto?! Chcesz mnie zabić?! Myślałem, że mnie kochasz! - darł się.
- Będę pod wodą. - powiedziałam i zanurkowałam. Długo się nie wynurzałam. No cóż... Jestem ciekaw co by Zayn zrobił, gdybym zaczęła się topić.
- Megan! - usłyszałam jego tłumiony krzyk. - To nie śmieszne! Meggie wypływaj! Megan no!
Słyszałam też jak przeklina. Otworzyłam oczy. Tak umiem otwierać oczy pod wodą. Trochę szczypie, ale da się przyzwyczaić. Miał mocno zaciśnięte oczy i zatkał sobie nos ręką. Śmiesznie to wyglądało. Drugą ręką mnie szukał. Chwyciłam go za dłoń i przybliżyłam się do niego. Delikatnie pocałowałam go w usta, a on jak poparzony wypłynął ciągnąc mnie za sobą.
- Bałeś się, że utonę? - Spytałam.
- Cholernie. Ale teraz odsuń się ode mnie, bo jestem zły na ciebie. Wściekły! Jak mogłaś?! - powiedział.
- Aww... - Westchnęła Jo, Dani i El.
- Jo?! - Zdziwiłam się.
- No co?! Nie jestem z kamienia! Też mam uczucia! - krzyknęła i wtuliła się w Niall'a.
- To moja zasługa. - Zaśmiał się blondyn.
- Oj ty mój... - przytuliłam się do Malika.
- Jestem na ciebie zły. Jak mogłaś mi to zrobić? Jak mogłaś mnie tak podpuścić? - Mocno mnie objął swoimi długimi rękoma.
- Test. - powiedziałam.
- Test? - zdziwił się Mulat.
- Test, jak bardzo ci na mnie zależy, jak bardzo mnie kochasz i czy się poświęcisz, jakbym utonęła... - wyjaśniłam.
- I co? Zdałem? - spytał Malik.
- Tak. Z wyróżnieniem. - zaśmiałam się.
- Wiesz Louis, też mógł byś się takim romantyzmem wykazać. - stwierdziła Eleanor.
- To chodź tu, to cię uratuję.- zaśmiał się mój brat ciągnąc ją do basenu. Prawie wpadła, ale złapał ją na panienkę.
- No dzięki. Jestem teraz mokra... - ochlapała go wodą.
- I tak tu zostajesz. Co ci szkodzi. Swoich ciuchów nie weźmiesz, bo zwędzisz moje. - powiedział Lou i ją pocałował.
- Rzygam tęczą... - mruknął Harry.
- Nie martw się Hazz. Kiedyś spotkasz tą jedyną. - powiedziała Dani wtulając się w Liama.
- Skąd wiesz Dan? Może już ją spotkałem? - Hazz.
- Jak ma na imię? - spytał Niall
- Daisy. - Hazz.
- Ale wiesz Harry... Koty się nie liczą. - powiedziałam.
- Kot nie kot, ludzie to też zwierzęta. - Styles.
- Oh god... - zaśmialiśmy się.
Później (jakoś tak pod wieczór, czyli około godziny 23) zrobiliśmy sobie grilla. Chłopaki zrobili sobie kiełbasy, a my z dziewczynami przygotowałyśmy sobie sałatkę. Generalnie grilla przenieśliśmy do środka, bo komary... Sami rozumiecie... Siła wyższa.
____________________________________________________________
I jak się podoba? Rozdział stworzony razem z So Phiee. Dziękuję ci!!! Kochana jesteś!!! ILYSM!!!
lovv, May xx
Słyszałam też jak przeklina. Otworzyłam oczy. Tak umiem otwierać oczy pod wodą. Trochę szczypie, ale da się przyzwyczaić. Miał mocno zaciśnięte oczy i zatkał sobie nos ręką. Śmiesznie to wyglądało. Drugą ręką mnie szukał. Chwyciłam go za dłoń i przybliżyłam się do niego. Delikatnie pocałowałam go w usta, a on jak poparzony wypłynął ciągnąc mnie za sobą.
- Bałeś się, że utonę? - Spytałam.
- Cholernie. Ale teraz odsuń się ode mnie, bo jestem zły na ciebie. Wściekły! Jak mogłaś?! - powiedział.
- Aww... - Westchnęła Jo, Dani i El.
- Jo?! - Zdziwiłam się.
- No co?! Nie jestem z kamienia! Też mam uczucia! - krzyknęła i wtuliła się w Niall'a.
- To moja zasługa. - Zaśmiał się blondyn.
- Oj ty mój... - przytuliłam się do Malika.
- Jestem na ciebie zły. Jak mogłaś mi to zrobić? Jak mogłaś mnie tak podpuścić? - Mocno mnie objął swoimi długimi rękoma.
- Test. - powiedziałam.
- Test? - zdziwił się Mulat.
- Test, jak bardzo ci na mnie zależy, jak bardzo mnie kochasz i czy się poświęcisz, jakbym utonęła... - wyjaśniłam.
- I co? Zdałem? - spytał Malik.
- Tak. Z wyróżnieniem. - zaśmiałam się.
- Wiesz Louis, też mógł byś się takim romantyzmem wykazać. - stwierdziła Eleanor.
- To chodź tu, to cię uratuję.- zaśmiał się mój brat ciągnąc ją do basenu. Prawie wpadła, ale złapał ją na panienkę.
- No dzięki. Jestem teraz mokra... - ochlapała go wodą.
- I tak tu zostajesz. Co ci szkodzi. Swoich ciuchów nie weźmiesz, bo zwędzisz moje. - powiedział Lou i ją pocałował.
- Rzygam tęczą... - mruknął Harry.
- Nie martw się Hazz. Kiedyś spotkasz tą jedyną. - powiedziała Dani wtulając się w Liama.
- Skąd wiesz Dan? Może już ją spotkałem? - Hazz.
- Jak ma na imię? - spytał Niall
- Daisy. - Hazz.
- Ale wiesz Harry... Koty się nie liczą. - powiedziałam.
- Kot nie kot, ludzie to też zwierzęta. - Styles.
- Oh god... - zaśmialiśmy się.
Później (jakoś tak pod wieczór, czyli około godziny 23) zrobiliśmy sobie grilla. Chłopaki zrobili sobie kiełbasy, a my z dziewczynami przygotowałyśmy sobie sałatkę. Generalnie grilla przenieśliśmy do środka, bo komary... Sami rozumiecie... Siła wyższa.
____________________________________________________________
I jak się podoba? Rozdział stworzony razem z So Phiee. Dziękuję ci!!! Kochana jesteś!!! ILYSM!!!
lovv, May xx
środa, 16 lipca 2014
42. A ja myślałem, że jesteś niemową!
[miesiąc później]
Przez cały miesiąc nie odzywałam się do Zayn'a ani chłopaków. Jo jest moim "tłumaczem".- Meggie, okay. Przepraszam. Odezwij się do mnie. - Błagał mój chłopak. - Meggie, odezwij się. Błagam. Proszę. Przepraszam. Wiem. Jestem debilem, ale chciałem dobrze. Przecież wiesz.
- W końcu. - Powiedziałam.
- Dzięki. Już myślałem, że zapomniałaś jak się mówi. - Przytulił mnie.
- Na przyszłość uważaj czego sobie życzysz... - odparłam.
- Tak, wiem. Będę uważał na każde słowo, kierowane do ciebie. - oparł swoją głowę o moje ramię. Zaczął całować mnie po szyi.
- Mmm... - Zamruczałam.
- Hmm? - Zdziwił się.
- Nic... Tęskniłam za twoim idiotyzmem.
- Chyba moim dotykiem.
- Cały czas mnie dotykasz... Takie coś to nic nowego.
- Co fakt to fakt. Jednakże... Nie zawsze mruczysz, gdy całuję cię w szyję. Tylko w tedy gdy...
- Nie kończ. Ledwie ci wybaczyłam, a ty już za dużo fantazjujesz.
- Kreatywnym dzieckiem mnie nazwano.
- Czasami myślę, że to przekleństwo.
- Dużo myślałem wiesz?
- Ty myślisz? Wow. To coś nowego...
- No nie? Trochę łeb mnie nawala, ale cóż. Warto cierpieć dla kogoś, kogo się kocha...
- Czekaj... Do czego zmierzasz? - odsunęłam się od niego.
- Na pewno nie do zerwania. - powiedział.
- Zayn...
- Kocham cię. Niby dwa banalne słowa, ale jak trudno je powiedzieć. Nie sądzisz?
- Proszę cię Zayn... Co masz na myśli?
- To, że nie wiesz ile dla mnie znaczysz.
Położył swoje dłonie na moje biodra. Zaczął nimi kołysać jak w tańcu. Znów położył głowę na moim ramieniu.
- Boję się, wiesz?
- Czego?
- Że coś pójdzie nie tak, że stracę cię.
- Wiesz, że nigdy do tego nie dojdzie.
- A nawet jeśli?
- I to ja za dużo fantazjuję?
Zaśmiałam się.
- Jak tam Kevinki? - usłyszałam głos Louis'a. Wszedł do naszego pokoju hotelowego.
- Jeszcze żyjemy. - Powiedziałam.
- JEZU TY MÓWISZ! A ja myślałem, że jesteś niemową! - Krzyknął.
- Bardzo zabawne. - pacnęłam go w ramię.
- Już próba? - przerwał Zayn.
- Yup. Ty też jedziesz. Nagrywasz z nami piosenkę, młoda. - Louis.
- NIE MÓW! Ja nawet tekstu nie znam! - zaczęłam panikować
- Bo go dzisiaj dostaniemy. - Louis palnął Facepalma.
Pojechaliśmy do areny w której miał się odbyć koncert. Mmm. Europa. Holandia. Amsterdam. Kocham to miasto. Oznajmiłam, że idę na spacer. Nie mogę uwierzyć, że właśnie tu. W tym pięknym miejscu został nakręcony film na podstawie mojej ulubionej książki. Nagle zaczął padać deszcz. Usłyszałam też muzykę i ujrzałam tańczących w parku tancerzy. Podbiegłam do nich. Byli świetni.
"Pamiętam kiedy ujrzałam taniec jak z innej planety... Nie mogłam oderwać wzroku. Marzyłam by poruszać się, płynąć i latać tak jak oni, ale to nie było takie proste. Nie poddawaj się. Bądź sobą. Życie jest za krótkie by udawać kogoś innego."- Megan Tomlinson! - Ktoś krzyknął. Wzrok wszystkich zgromadzonych skupił się na mnie.
Zaraz zaczęli mnie prosić o zdjęcia i autografy. Gdy wszyscy zdobyli to co chcieli tancerze wrócili do poprzedniej czynności.
- Wiedziałem. - Usłyszałam śmiech Zayn'a.
- Co wiedziałeś? - Spytałam odwracając się do niego.
- Że znajdę cię tam, gdzie będą tańczyć. Kazali mi po ciebie iść. Próba. - Powiedział.
- Zepsułeś mój dobry humor... - jęknęłam i poszłam z nim.
Próba minęła... Jak minęła. Harry został wożony śmietnikiem (tak, Niall go woził). Joanne robiła Horanowi gnój, za to, że on też jeździł w śmietniku. Louis prawie zabił choreografa piłką nożną. Chłopaki nabijali się z kroków tanecznych. A ja dostałam garderobę. Którą dzielę z Malikiem. Miło. Co jak co, ale trochę prywatności też bym chciała. Wciąż czuję się obserwowana...
____________________________________________________
Cześć, przepraszam za rozdział. Nie mam coś ostatnio weny. nie tylko na tego bloga tylko mam chwilową wysiadkę. Jeżeli ktoś chce napisać 42 rozdział pisać w komentarzach, albo po prostu na maila
officialmayxx@gmail.com.
May xx
sobota, 12 lipca 2014
41. Spoko.
[6 miesięcy później]
W końcu wszystko powróciło do normy. Wszyscy zachowujemy się tak jak wcześniej, czyli przed tamtym nieszczęsnym wieczorem. Oczywiście wróciliśmy w trasę. Są kolejne wakacje. Oh, proszę niech deszcz wróci... Nie żeby coś, ale tęsknię czasem za tą ponurą pogodą w Londynie. Lubię słońce, ale tylko wtedy, gdy ja siedzę w cieniu. Nie lubię się opalać, bo moje słońce (i nie ważne jakich mazi ochronnych bym użyła) i tak szybko opala moją skórę. Niektórzy już się śmieją (Tak, głównie Harry i Louis), że niedługo będę ciemniejsza nawet od Zayn'a. No nie da się ukryć, że odcień skóry mamy podobny, tylko że on ma naturalny, a ja opalony i to nie na solarium, czyli można stwierdzić, że opalony naturalnie.
- Za 15 minut masz koncert. - Powiedział Zayn. - A jeszcze nie jesteś gotowa.
- Nie mogę mówić... - Jęknęłam z mega mocną chrypą.
- A co dopiero śpiewać... Leż tu, ja cię zastąpię. - Odparł.
- Gdzie ironia w tym zdaniu? Ty na poważnie? - Spytałam podnosząc się.
- Nigdzie. Tak, na poważnie. W końcu grałem Veronikę w Best Song Ever. Co to tam dla mnie granie ciebie? Dajcie mi tylko fioletową perukę i obcisłe jeansy oraz krótki top i skórzaną kurtkę. Karnację mamy prawie taką samą.
- Tylko inny kolor oczu, ja mam mniej tatuaży, bo aż 2, mam większe cycki, inny zarys twarzy, nie mam "kolegi", tylko "koleżankę" i inny głos.
- Się czepiasz szczegółów...
- Nie chcę wyglądać jak Conchita z Eurowizji.
- No dzięki za komplement.
- To ja już wolę śpiewać. - Wstałam i zaczęłam się szybko przebierać. Lou nałożyła mi makijaż i wyszłam na scenę.
- Meggie, lepiej nie. Lepiej będzie jak tu zostaniesz. - Powiedział z troską.
- Zayn ma rację. Jutro możesz w ogóle się nie odezwać. - Dodała Lou.
- Życzcie mi szczęścia. - Powiedziałam i poszłam.
Stanęłam pewnie na środku sceny. Zespół szykował się do zagrania pierwszego kawałka. Ja jednak machnęłam im ręką na znak, że jeszcze chcę coś powiedzieć. Tancerze również odebrali ten sygnał.
- Cześć wszystkim. - Powiedziałam.
Zaczęli pytać co się stało.
- Jak słyszycie mam chore gardło, zawdzięczam to moim przyjaciołom, z którymi byłam na meczu wczoraj wieczorem. Grała Anglia i Meksyk, więc cóż... Wypadało dopingować swoich... Dziś damy wolne zespołowi i grupie tancerzy. The Acoustic Concert. - Powiedziałam. - Mogę prosić o gitarę i krzesełko? - Spojrzałam w stronę kulis. Zayn przyniósł mój sprzęt, a Louis dał stołek. Dźwiękowiec rozstawił statyw. Usiadłam i chwyciłam gitarę. - To co gramy? Może na początek All Of The Stars Ed'a Sheeran'a?
Usłyszałam głośne tak i zaczęłam grać. Mój głos był nieźle okaleczony, ledwie mówiłam, miałam problem z wydaniem jakiegokolwiek dźwięku. W pewnej chwili przestałam grać.
- Przepraszam was... Nie mogę... - Łzy zaczęły kreślić drogę po policzku. Nagle przyszło całe One Direction i Joanne.
Przytulili mi i mówili mi, że to nie moja wina. Fani zaczęli śpiewać moje piosenki. Nieźle mnie to wzruszyło. Joanne i chłopacy dołączyli się do nich.
- Obiecuję wam, że na następnym koncercie w Portland będę śpiewała ja. Dziękuję wam kochani. Kocham was... - I zeszłam ze sceny.
Mmm... Portland... Lubię to miasto, ale zdecydowanie za dużo tu słońca.
- Jesteś taka dzielna... - Powiedział Louis.
- Zanim cokolwiek powiesz, nic nie mów! - Skarcił mnie Zayn.
- Ale zabrzmiało... - Zaśmiała się Joanne.
- Jo się najarała! - Zaśmiał się Hazz.
- No. Tlenu. - Odparła.
- Pozytywnie.. - Ja.
- No mówiłem, nie odzywaj się! - Zayn.
- Spoko. - Powiedziałam.
- Meggie coś kombinuje. - Odezwał się Louis. Zaprzeczyłam głową.
Nie będę się odzywać. Powiedział, słowa mają moc. Poszliśmy do busa. Teraz Kansas. Chwyciłam swój telefon i napisałam SMS'a do Jo, która siedziała niemalże na przeciwko mnie, że ja traktuję to poważnie i będzie moim pseudo-tłumaczem.
- Haahhahhahahahahahahahahahahahahahhahah! - Wybuchła śmiechem. - Okay. Spoko. Jestem z tobą. - dodała.
- Z czego lejesz? - Zapytał Niall.
__________________________________________________________________
Taki trochę nijaki, ale cóż... Nie bijcie xd
Lovv.
May xx
- Za 15 minut masz koncert. - Powiedział Zayn. - A jeszcze nie jesteś gotowa.
- Nie mogę mówić... - Jęknęłam z mega mocną chrypą.
- A co dopiero śpiewać... Leż tu, ja cię zastąpię. - Odparł.
- Gdzie ironia w tym zdaniu? Ty na poważnie? - Spytałam podnosząc się.
- Nigdzie. Tak, na poważnie. W końcu grałem Veronikę w Best Song Ever. Co to tam dla mnie granie ciebie? Dajcie mi tylko fioletową perukę i obcisłe jeansy oraz krótki top i skórzaną kurtkę. Karnację mamy prawie taką samą.
- Tylko inny kolor oczu, ja mam mniej tatuaży, bo aż 2, mam większe cycki, inny zarys twarzy, nie mam "kolegi", tylko "koleżankę" i inny głos.
- Się czepiasz szczegółów...
- Nie chcę wyglądać jak Conchita z Eurowizji.
- No dzięki za komplement.
- To ja już wolę śpiewać. - Wstałam i zaczęłam się szybko przebierać. Lou nałożyła mi makijaż i wyszłam na scenę.
- Meggie, lepiej nie. Lepiej będzie jak tu zostaniesz. - Powiedział z troską.
- Zayn ma rację. Jutro możesz w ogóle się nie odezwać. - Dodała Lou.
- Życzcie mi szczęścia. - Powiedziałam i poszłam.
Stanęłam pewnie na środku sceny. Zespół szykował się do zagrania pierwszego kawałka. Ja jednak machnęłam im ręką na znak, że jeszcze chcę coś powiedzieć. Tancerze również odebrali ten sygnał.
- Cześć wszystkim. - Powiedziałam.
Zaczęli pytać co się stało.
- Jak słyszycie mam chore gardło, zawdzięczam to moim przyjaciołom, z którymi byłam na meczu wczoraj wieczorem. Grała Anglia i Meksyk, więc cóż... Wypadało dopingować swoich... Dziś damy wolne zespołowi i grupie tancerzy. The Acoustic Concert. - Powiedziałam. - Mogę prosić o gitarę i krzesełko? - Spojrzałam w stronę kulis. Zayn przyniósł mój sprzęt, a Louis dał stołek. Dźwiękowiec rozstawił statyw. Usiadłam i chwyciłam gitarę. - To co gramy? Może na początek All Of The Stars Ed'a Sheeran'a?
Usłyszałam głośne tak i zaczęłam grać. Mój głos był nieźle okaleczony, ledwie mówiłam, miałam problem z wydaniem jakiegokolwiek dźwięku. W pewnej chwili przestałam grać.
- Przepraszam was... Nie mogę... - Łzy zaczęły kreślić drogę po policzku. Nagle przyszło całe One Direction i Joanne.
Przytulili mi i mówili mi, że to nie moja wina. Fani zaczęli śpiewać moje piosenki. Nieźle mnie to wzruszyło. Joanne i chłopacy dołączyli się do nich.
- Obiecuję wam, że na następnym koncercie w Portland będę śpiewała ja. Dziękuję wam kochani. Kocham was... - I zeszłam ze sceny.
Mmm... Portland... Lubię to miasto, ale zdecydowanie za dużo tu słońca.
- Jesteś taka dzielna... - Powiedział Louis.
- Zanim cokolwiek powiesz, nic nie mów! - Skarcił mnie Zayn.
- Ale zabrzmiało... - Zaśmiała się Joanne.
- Jo się najarała! - Zaśmiał się Hazz.
- No. Tlenu. - Odparła.
- Pozytywnie.. - Ja.
- No mówiłem, nie odzywaj się! - Zayn.
- Spoko. - Powiedziałam.
- Meggie coś kombinuje. - Odezwał się Louis. Zaprzeczyłam głową.
Nie będę się odzywać. Powiedział, słowa mają moc. Poszliśmy do busa. Teraz Kansas. Chwyciłam swój telefon i napisałam SMS'a do Jo, która siedziała niemalże na przeciwko mnie, że ja traktuję to poważnie i będzie moim pseudo-tłumaczem.
- Haahhahhahahahahahahahahahahahahahhahah! - Wybuchła śmiechem. - Okay. Spoko. Jestem z tobą. - dodała.
- Z czego lejesz? - Zapytał Niall.
__________________________________________________________________
Taki trochę nijaki, ale cóż... Nie bijcie xd
Lovv.
May xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)