Wróciliśmy do domu dość późno. Zayn pomógł mi wejść do domu. Byłam przykuta do wózka inwalidzkiego, żeby nie przemęczać się. Rozkaz Zayn'a. Mam szlaban na koncertowanie i na tańczenie przez 6 miesięcy, a gips zdejmują dopiero za miesiąc, jak się ładnie zrośnie kość. Jest trochę niewygodny, gdyż gips mam od kostki ponad połowę uda. Noga boli mnie niemiłosiernie, od ciężkości "ozdoby". Poczułam wzrok wszystkich zebranych na swoim ciele.
- Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała. Ej, Megan, nawet do ciebie pasuje! Wyglądasz jak koza i masz złamaną nogę! - Prychnął Black.
- Jak ci zaraz... - Zayn szykował się do walki.
- Zayn, nie warto. Szkoda twoich nerwów. - Powiedziałam zatrzymując go.
- A ty Justin, hamuj trochę z językiem. - Upomniał go Pan Domu.
- Siadajcie już. - Powiedziała Trish. - Ups! Przepraszam Meggie, powinnam zwarzać na słowa...
- Nic się nie stało, pani Malik. - Uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce między Zayn'em, a kuzynem Zayn'a.
Muszę przyznać, że mają bardzo liczną rodzinę. Chyba 1/3 z nich to same kobiety! Malik mówił, że od urodzenia był pod silnym wpływem kobiecym, ale że aż tak? Wow...
- Justin proszę przestań! - Jęczała Waliyha, która siedziała obok mojego ex, a zaraz obok niego siedziała Doniya.
- Wal, a co on ci takiego robi?! - Bulwersowała się najstarsza z rodzeństwa.
- No właśnie Wal, co ja ci takiego robię? - I poraz kolejny udał niewiniątko.
Zayn strasznie mocno zaciskał pięści, już go rwało, żeby mu przywalić, tak jak i mnie, ale ja nic nie mogłam zrobić... Swoją dłonią dotknęłam jego prawą pięść. Czułam jak jego mięśnie robią się coraz luźniejsze. Pan Malik miał już serdecznie dosyć zachowania chłopaka Doniyii. Z resztą jak każdy inny. Po krótkiej modlitwie i wigilijnej kolacji, wszyscy udali się do ogromnego salonu, a ja i Zayn zostaliśmy, bym mogła zadzwonić do brata. Włączyłam na głosno mówiący. Po 2 sygnale odebrał.
- Hej Meggie! - Przywitał mnie radośnie.
- Hej braciszku... Wesołych świąt i udanych urodzin Lou. Pozdrów El. - Powiedziałam.
- I wzajemnie Meg. - Usłyszałam śmiech brunetki.
- Dziękuję. Jak u was? - Spytałam.
- Już obżarci po kolacji. Również Wesołych świąt Megs. A co u was gołąbeczki? - Louis.
- Meggie złamała nogę. - Pochwalił się Zayn.
- Jeden dzień się już nie widzimy, a ty sobie kończyny łamiesz? - Zaśmiał się Tommo.
- Widzisz jak za tobą tęsknię bracie? Podobają się prezenty? - Spytałam.
- Jeszcze nie było otwierania prezentów. - Lou.
- A to zadzwoń później do mnie i powiedz, czy ci się podoba. - Powiedziałam.
- A ty mi powiedz teraz, czy podobają ci się prezenty od nas. - Lou.
- U nas też jeszcze prezentów nie było. - Malik.
- No nic... Później się odezwiemy. I liczę, że zdacie mi wszystkie relacje z waszego wyjazdu. Aha Meggie, będziesz jutro u cioci Rose? - Lou.
- Postaramy się być. - Ja.
- Ok. To pa! - Krzyknął równo z Eleanor do słuchawki i się rozłączył.
- Pojedziesz ze mną prawda? - Spytałam.
- Z wielką chęcią. Mam już dosyć tego debila. - Stwierdził Zayn.
- Idę zrobić herbatę, chcecie coś? - Spytała Wal idąc do kuchnii.
- Nie dziękuję. - Powiedziałam.
- Nam też zrób herbatę. - Zayn.
- Oki. - Uśmiechnęła się.
Poszliśmy do salonu. Babcia Zayn'a właśnie zaczynała opowiadać, jak poznała swojego męża, który zmarł 3, albo 4 lata temu. Na koniec spojrzała na mnie i Zayna i pokazała palcem wskazującym.
- Jesteście tacy podobni do mnie i Waltera. Zayn tak samo zbuntowny, wojowniczy, a ty Meggie, niby odważna na zewnątrz, lecz w środku krucha. Pilnujcie siebie nawzajem. Będzie dużo przeszkód na waszej drodze, tylko nie dopuście, żeby to wam przeszkodziło. - Powiedziała.
- No cóż... Czas na prezenty! - Ogłosiła Trish.
Każdy był zadowolony z prezentu jaki dostał. Ja od Louisa, Nialla, Harryego i Liama dostałam książkę John'a Green'a Gwiazd Naszych Wina, oraz nowego iPad'a. Pewnie dlatego, że ostatnio grali w tenisa moim sprzętem.
- Jeszcze ode mnie. - Zayn dał mi małą paczuszkę.
Z uśmiechem na twarzy otwarłam podarunek. Był to NASZYJNIK.
- Zayn jest piękny. - Przytuliłam go, a w ręce dałam mu prezent ode mnie.
- Złota podkowa przyda ci się na szczęście. - Zaśmiał się i otwarł swój prezent. - Cała kolekcja Marvel'a?! O mój boże Meggie, jesteś najlepsza! Tak strasznie cię kocham! - Pocałował mnie.
- Liam mi wyznał, że jesteś fanem komiksów, a nigdy nie miałeś tych z Marvela, więc kupiłam całą kolekcję. - Zaśmiałam się.
- Justin, zostaw mnie do cholery! - Usłyszeliśmy krzyk z kuchnii, należacy do Wal. Zayn poderwał się z miejsca i pobiegł na miejsce zdarzeń, ja odblokowałam blokadę w moim wózku i pojechałam za nim. Doniya mi pomogło. Zayn rzucił się na Justina okładając go pięściami, za to, mama Zayna uspokajała gości. Doniya stała zapłakana.
- Zawsze taki był? Podrywał twoje rodzeństwo, koleżanki i tak dalej? - Spytała.
- Nie mam sióstr, ale podrywał inne dziewczyny. Całował je na moich oczach... Okłamywał mnie, że mnie kocha... - Wymieniałam, nie wiedząc, że tym jeszcze bardziej ją ranię. - Przepraszam...
- Nic się nie stało Megan. To nie twoja wina. - Powiedziała.
- Zayn zostaw już go! - Krzyczałam razem z jego siostrami. Nagle przyszedł Yashir.
- Zayn! - Wydarł się i odciągnął go od Amerykanina.
- Zasłużył sobie! - Usprawidliwił się Mulat.
- To prawda, ale musisz się opanować! - Yashir.
- Zayn, idź na górę... - Powiedziałam.
- A ty? - Spytał.
- Zostanę, a ty się ogarnij. Nie panujesz nad swoimi emocjami. - Syknęłam.
- Megan ma rację. Omal go nie zabiłeś... - Wal.
- Zranił i ciebie i Megan. Wysłał Meggie SMS'a, że zrywa z nią, bo nie chciała z nim iść do łóżka. - Splunął na niego. - Brzydzę się nim... - Wysyczał i pobiegł na górę.
- To prawda Megan? - Zdziwiła się Doniya.
- Tak. Z tobą też by tak zrobił... - Ja.
Doni podeszła do skulonego Just'a i z całej siły kopnęła go brzuch. Po czym również poszła na piętro. Za to Justin po chwili wstał i dostał liścia od pana Malika.
- Wynoś się stąd. Żałuję, że nie pozwoliłem synowi cię zatłuc. Sam bym to chętnie zrobił. Zraniłeś moje córki. Doniyę, Waliyhę i Megan. Nigdy ci tego nie wybaczę. - Powiedział mężczyzna. Zaraz zaraz... Czy on właśnie nazwał mnie swoją córką? To miłe z jego strony.
Doniya zrzuciła jego torbę na dół po czym powiedziała:
- Już tu nigdy nie wracaj... Nienawidzę cię!
- Zobaczymy się w sądzie Malik! - Krzyknął do Zayn'a i wyszedł.
- Wal, nic ci nie jest? - Spytał Yashir.
- Nie tato... - Odpowiedziała.
- A tobie Megan? - Skierował się do mnie.
- Nic proszę pana. Prócz zrytej psychiki, którą zrył mi pół roku temu to nic mi nie jest. - Odrzekłam.
- Muszę usiąść... - powiedział.
- Lepiej chodź tato. - Wal zaprowadziła go do salonu.
Zayn zszedł. Spojrzał na mnie.
- Chcesz iść na górę? - Spytał.
- Tak... - Odpowiedziałam.
Zayn wziął mnie na ręce pozostawiając piekielny wózek. Położył mnie delikatnie na jednoosobowym łóżku.
- Będziemy musieli się jakoś ścisnąć. - Uśmiechnął się.
- Albo wygonię cię na fotel. - Zaśmiałam się.
- Nie rozumiem jak mogłaś być z tym dupkiem... - Zmienił temat.
- A ja nie rozumiem, czemu tak się bulwersujesz... Dałeś mu w ryj, Doni i twój tata wywalili go z domu i powinniśmy o tym zapomnieć. Co było się nie odstanie. Pomyśl, że wielu ludzi za dupka uważa ciebie. Według wielu mediów kochasz mnie tylko na pokaz, a tak na prawdę jesteś nic niewarty, nie czuły i egoistyczny! - Zdenerwowałam się podnosząc z łoża.
- Uspokój się... - Syknął.
- To ty lepiej się uspokój, Zayn... Wyładowałeś się na nim, ok zasłużył na to, ale prawie go zabiłeś, on groził ci sądem rozumiesz? Nie panujesz nad sobą odkąd dostałam ten cholerny SMS! - Byłam bliska rozpłakania się.
- Przepraszam Meggie. Jakoś z tego wyjdziemy... - Przytulił mnie opiekuńczo.
- Mam nadzieję... - Odkleiłam się od niego.
Nagle mój telefon zaczął śpiewać. Nie zerkając na wyświetlacz odebrałam.
- Meggie, prezenty odjazdowe! - Powiedział na wstępie. Domyśliłam się, że to Lou.
- Cieszę się, że się cieszysz. Wasze preztenty dla mnie też nie złe. - Zaśmiałam się.
- Przerwałem jakąś kłótnię? - Spytał.
- Dowiesz się wszystkiego jutro. Do zobaczenia Louis. - Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.
- Jesteś zmęczona? - Spytał troskliwie.
- Trochę. Ten dzień był dość... Jakby to ująć...
- Dziwaczny? Ekstremalny? Nerwowy?
- Zdecydowanie tak. Nigdy więcej.
- Oj poczekaj na nasz ślub... To będzie dopiero przypływ adrenaliny. Oh skarbie, ze mną nigdy nie będziesz się nudzić... - Zaśmiał się.
- A co będzie przysięga na bungee?
- Dobry pomysł. Trzeba to zapisać.
- Wariat nie rozumie ironii.
- Tylko twój wariat. Na zawsze.
- Na zawsze. Podaj mi proszę moją nową książkę... Kusi mnie, żeby ją przeczytać.
- Nie molu książkowy. Dopiero rano ją dostaniesz. Znając ciebie, zaczniesz czytać, stwierdzisz, że nudna, ale nie będziesz w stanie się od niej oderwać, więc będziesz się darła, jak będę cię prosił, żebyś poszła spać, bo rano nie wstaniesz, powieść będzie w cholerę smutna, przeryczysz całą noc, a rano uśniesz, po czym godzinę później obudzę cię ja i będziesz mi zdawała relacje i recenzję książki i znów zaczniesz ryczeć i będziesz mnie wyzywać, bo cię obudziłem...
- Wow, jak ty dobrze mnie znasz... Ale ja nie czytam książek. Widziałam zwiastun filmu, na podstawie tej książki i będę musiała ocenić jakie szczegóły pominęli we filmie, albo co dodali...
- Oglądałaś z Liamem Toy Story. We dwoje przetrwaliście do końca maratonu. Reszta odpadła w pierwszej minucie bajki.
- To film animowany.
- Ryczałaś na tym.
- Bo było smutne.
- Że zabawka została porzucona przez przyjaciół.
- A guzik prawda Chudy na własne życzenie stracił przyjaciół, przez jego głupotę i egoizm!
- Meggie, gadałaś o tym ponad 3 godziny. Ponad 3 godziny na jedną część.
- Daj mi książkę. PROSZĘ.
- Eh... Uparty osioł z ciebie.
- A z ciebie baran i nadęty pajac.
- Dziecko.
- Bachor.
- Obrażasz siebie.
- Podaj mi tę książkę.
- Masz! - Podał mi pudło z książką.
____________________________________________________________
Hej, taki prezencik ode mnie <3 Przeczytałam książkę Gwiazd Naszych Wina i po prostu... nie umiem przestać ryczeć. To takie w chuj smutne, że o ja pierdole kurwa mać.!! Kto z Poznania się wybierze ze mną na ekranizację tego dzieła w czerwcu? Piszcie na GG :P
oto mój blog na podstawie tej książki, tzn. te same postacie, ale moja wersja :)
http://takeadeepbreath-mayxx.blogspot.com/
loffki <3
May xx
Rozdział świetny! Nie mogę doczekać się następnego i zaraz zerkam na nowego bloga ;)
OdpowiedzUsuń