[miesiąc później]
Przez cały miesiąc nie odzywałam się do Zayn'a ani chłopaków. Jo jest moim "tłumaczem".- Meggie, okay. Przepraszam. Odezwij się do mnie. - Błagał mój chłopak. - Meggie, odezwij się. Błagam. Proszę. Przepraszam. Wiem. Jestem debilem, ale chciałem dobrze. Przecież wiesz.
- W końcu. - Powiedziałam.
- Dzięki. Już myślałem, że zapomniałaś jak się mówi. - Przytulił mnie.
- Na przyszłość uważaj czego sobie życzysz... - odparłam.
- Tak, wiem. Będę uważał na każde słowo, kierowane do ciebie. - oparł swoją głowę o moje ramię. Zaczął całować mnie po szyi.
- Mmm... - Zamruczałam.
- Hmm? - Zdziwił się.
- Nic... Tęskniłam za twoim idiotyzmem.
- Chyba moim dotykiem.
- Cały czas mnie dotykasz... Takie coś to nic nowego.
- Co fakt to fakt. Jednakże... Nie zawsze mruczysz, gdy całuję cię w szyję. Tylko w tedy gdy...
- Nie kończ. Ledwie ci wybaczyłam, a ty już za dużo fantazjujesz.
- Kreatywnym dzieckiem mnie nazwano.
- Czasami myślę, że to przekleństwo.
- Dużo myślałem wiesz?
- Ty myślisz? Wow. To coś nowego...
- No nie? Trochę łeb mnie nawala, ale cóż. Warto cierpieć dla kogoś, kogo się kocha...
- Czekaj... Do czego zmierzasz? - odsunęłam się od niego.
- Na pewno nie do zerwania. - powiedział.
- Zayn...
- Kocham cię. Niby dwa banalne słowa, ale jak trudno je powiedzieć. Nie sądzisz?
- Proszę cię Zayn... Co masz na myśli?
- To, że nie wiesz ile dla mnie znaczysz.
Położył swoje dłonie na moje biodra. Zaczął nimi kołysać jak w tańcu. Znów położył głowę na moim ramieniu.
- Boję się, wiesz?
- Czego?
- Że coś pójdzie nie tak, że stracę cię.
- Wiesz, że nigdy do tego nie dojdzie.
- A nawet jeśli?
- I to ja za dużo fantazjuję?
Zaśmiałam się.
- Jak tam Kevinki? - usłyszałam głos Louis'a. Wszedł do naszego pokoju hotelowego.
- Jeszcze żyjemy. - Powiedziałam.
- JEZU TY MÓWISZ! A ja myślałem, że jesteś niemową! - Krzyknął.
- Bardzo zabawne. - pacnęłam go w ramię.
- Już próba? - przerwał Zayn.
- Yup. Ty też jedziesz. Nagrywasz z nami piosenkę, młoda. - Louis.
- NIE MÓW! Ja nawet tekstu nie znam! - zaczęłam panikować
- Bo go dzisiaj dostaniemy. - Louis palnął Facepalma.
Pojechaliśmy do areny w której miał się odbyć koncert. Mmm. Europa. Holandia. Amsterdam. Kocham to miasto. Oznajmiłam, że idę na spacer. Nie mogę uwierzyć, że właśnie tu. W tym pięknym miejscu został nakręcony film na podstawie mojej ulubionej książki. Nagle zaczął padać deszcz. Usłyszałam też muzykę i ujrzałam tańczących w parku tancerzy. Podbiegłam do nich. Byli świetni.
"Pamiętam kiedy ujrzałam taniec jak z innej planety... Nie mogłam oderwać wzroku. Marzyłam by poruszać się, płynąć i latać tak jak oni, ale to nie było takie proste. Nie poddawaj się. Bądź sobą. Życie jest za krótkie by udawać kogoś innego."- Megan Tomlinson! - Ktoś krzyknął. Wzrok wszystkich zgromadzonych skupił się na mnie.
Zaraz zaczęli mnie prosić o zdjęcia i autografy. Gdy wszyscy zdobyli to co chcieli tancerze wrócili do poprzedniej czynności.
- Wiedziałem. - Usłyszałam śmiech Zayn'a.
- Co wiedziałeś? - Spytałam odwracając się do niego.
- Że znajdę cię tam, gdzie będą tańczyć. Kazali mi po ciebie iść. Próba. - Powiedział.
- Zepsułeś mój dobry humor... - jęknęłam i poszłam z nim.
Próba minęła... Jak minęła. Harry został wożony śmietnikiem (tak, Niall go woził). Joanne robiła Horanowi gnój, za to, że on też jeździł w śmietniku. Louis prawie zabił choreografa piłką nożną. Chłopaki nabijali się z kroków tanecznych. A ja dostałam garderobę. Którą dzielę z Malikiem. Miło. Co jak co, ale trochę prywatności też bym chciała. Wciąż czuję się obserwowana...
____________________________________________________
Cześć, przepraszam za rozdział. Nie mam coś ostatnio weny. nie tylko na tego bloga tylko mam chwilową wysiadkę. Jeżeli ktoś chce napisać 42 rozdział pisać w komentarzach, albo po prostu na maila
officialmayxx@gmail.com.
May xx
Rozdział świetny. Weny!
OdpowiedzUsuń