czwartek, 3 kwietnia 2014

19. W reszcie w domu, jakim jest kraj.

*Kilka miesięcy później, konkretnie listopad*
Na dworze robi się coraz zimniej, deszcz pada coraz częściej, a słońce zachodzi szybciej. Drzewa ozdabiają złote, czerwone i brązowe liście, które i tak zaraz spadają na mokrą ziemię. Zamieszkałam z chłopakami w Londynie. Nie chcę wracać do Doncaster, chyba, że na święta do rodziny, jakim jest kuzynostwo. Usiadłam na parapecie, owinięta grubym kocem, a w mojej ręce kubek z wrzącą herbatą, zaś w drugiej był mój notes, którego ręcznie ozdabiałam okładkę. Towarzyszył mu czarny długopis, który mimo iż był niedawno kupowany wiele ze mną przeżył. Spojrzałam w lewą stronę, po której było okno. Nic co znajdowało się za nim, nie przykuwało mojej uwagi. Ponownie odwróciłam głowę zaglądając w zeszyt. Nic. Kompletnie nic w nim nie było prócz moich bazgrołów. Od miesiąca staram się napisać jakąś piosenkę. Moja kariera znacznie na tym cierpi. Chłopacy zachęcają mnie do wynajęcia kompozytora, lecz ja niczym ten uparty osioł - odmawiam. Hm... Co by tu napisać? Raczej nie o nieszczęśliwej miłości, bo jestem w bardzo szczęśliwym związku. O jeny! Mam! "Nigdy nie poddawaj się... Sam dobrze wiesz, że... Kiedyś uda się i staniesz na szczycie... Dobrze o tym wiesz, że wszystko jest możliwe..."... Tak! Eureka! Oj coś czuję, że to będzie hit... Gdy skończyłam jedną piosenkę zabrałam się za kolejną.
- Kochanie, zamawiamy pizzę. Masz ochotę? - Do pokoju wszedł Zayn.
- Tak, tak... - Odpowiedziałam nie odrywając wzroku od kartek.
- Co robisz? - Spytał podchodząc do mojej postaci.
- Piszę kolejne hity. Zaraz idę do studia komponować melodię, po tym idę wysłać nuty chłopakom, jak mi się spodobają i spać. - Cmoknęłam go.
- Pokażesz mi? - Zapytał z nadzieją.
- Oj nie wiem, nie wiem... - Zaśmiałam się.
- Oj daj mi to... - Wziął mój notes.
- Zayn! - Jęknęłam.
- Ja ciebie też kocham, kotku... - Odparł.
- A ja ciebie jakoś nie... - Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Są genialne, ale... - Zaczął.
- Jeszcze nie dopracowane. Oddaj mi to. - Wyciągnęłam do niego dłoń.
- Ale... Daj mi dokończyć. Są genialne, ale za dużo pracujesz... - Odpowiedział.
- Wiesz, że muszę pracować... - Powiedziałam.
- To popracuj ze mną. Tu, w tej sypialni. - Uśmiechnął się zadziornie, zagryzając wargę.
- Śnij dalej. Za marzenia do więzienia cię nie wsadzą. Ale wiesz... Zawsze możesz za mnie je napisać, a ja się pod tym podpiszę. - Wstałam z parapetu zabierając mu notes.
- No właśnie. Więc wykożystajmy ten czas, żeby śnić razem, dopóki to legalne. Wszystko może się zmienić. Przezabawna jesteś... - Pocałował mnie.
- Jesteś niemożliwy... A z resztą... Wiesz co? Ok. Wykożystajmy ten czas... - Po moich słowach, ponownie wpił się w moje usta. Przeszliśmy na łóżko, ustawiliśmy się tak, że ja byłam na górze. Siedziałam na nim okrakiem, więc czułam, że jego kolega "budzi się do życia". Szybko wstałam wybiegając z pokoju. Śmiałam się pod nosem i weszłam do studia. Usiadłam przy pianinie i zaczęłam komponować. W głowie miałam już gotowe melodie do moich piosenek, ale wszystkie się zlewały... Starałam się to jakoś oddzielić. Do pokoju wszedł Louis.
- Co tam? - Spytał.
- Dobrze, a tam? - Uśmiechnęłam się.
- Zayn wyszedł zapytać, czy chcesz pizzę, nie wrócił. Co z nim zrobiłaś? - Zaśmiał się.
- Jest w pokoju. Chyba, że uciekł przez okno. Ja mu nic nie zrobiłam. - Również się śmiałam.
- Coś mi się wierzyć nie chce... - Odparł.
- Nie wiem gdzie jest... Powinien być w pokoju... - Spowarzniałam.
- A tak bdw, zjesz tą pizze? Niall jest głodny i nie wiemy czy zamiawiać 6 pudełek, czy 7. - Lou.
- Zjem. Głodna jestem... - Powiedziałam.
- Jak komponowanie nowych piosenek? - Zmienił temat.
- Świetnie... Nie mam melodii. Wszystko się zlało w jedno gówno. - Westchnęłam.
- To co przed chwilą grałaś było świetne. - Pochwalił i zaczął wystukiwać melodię, którą wcześniej grałam. Również się dołączyłam z nowymi nutami. Efekt był niesamowity... Po tej piosence Louis poszedł do chłopaków, a ja zabierałam się za kolejne piosenki. Zajęło mi to 2 godziny, jak nie więcej. Zapisane nuty wysłałam e-mailem do chłopaków z zespołu. Później zeszłam do salonu. Zmęczona, głodna, bez życia.
- Gdzie ta pizza? - Spytałam.
- Auto się kierowcy zepsuło... - Powiedział wściekły Niall.
- Kotku, jak ci poszło? - Spytał Zayn.
- Fantastycznie. W końcu skończyłam. A tobie jak się praca podobała? - Zaśmiałam się.
- Nie oddzywam się do ciebie. Jędza. Podnieciła i uciekła. - Odpowiedział.
- Nie chcę wiedzieć co się wydarzyło we waszej sypialni przed kolacją. - Odezwał się Niall.
- Nic. Właśnie o to chodzi, że nic! - Zayn.
- Oj... Też cię kocham, misiaczku! - Usiadłam Zaynowi na kolana, a ten mocno mnie przytulił, tak, że aż tlenu mi zabrakło. - Oddychać nie mogę!
- Wiem, kochanie. - Dał mi całusa w policzek.
- Idiota. - Zaśmiałam się i wtuliłam się w jego tors.
- Pizza! - Wykrzyknął Niall, gdy po domu rozległ się dzwięk dzwonka do drzwi.
- W końcu! - Krzyknęłam.
- Mam jakieś dziwne podejżenia... - Harry się na mnie dziwnie spojrzał.
- Niby jakie? - Spytałam.
- Chyba za dużo czasu spędzasz z Niall'em. - Louis.
- Albo jesteś w ciąży i nie chcesz nam się pochwalić, że będziemy wujkami... - Harry.
- Meggie, chyba nie chcesz przede mną ukryć mojego dziecka, prawda? - Spytał Zayn.
- Debile! Nie jestem w ciąży. Czas na lekcję WDŻ, bo chyba każdy z was spał na tej lekcji. Kobiecie się zwiększa apetyt, przynajmniej większości, jakieś 2 tygodnie przed miesiączką, jako znak, że takie coś się zbliża. Jeśli kobieta wymiotuje, to albo ma miesiączkę, albo jest w ciąży. U mnie nie jest to ciąża, prawdopodobnie zbiera mi się na miesiączkę, chociaż wątpię, bo lubię jedzenie, ale często jadłam sama w pokoju. Czają dzieci? - Wygłosiłam swój monolog.
- Ooo ja cie... - Louis.
- No co?! Jestem szczera! - Krzyknęłam.
- Nie da się zaprzeczyć... - Odezwał się Liam.
- Szczere dziewczyny są zajebiste. - Harry.
- Spierdajaj, ona jest moja. - Zayn.
- Ja jestem swoja. Ale Hazz ma rację. Jestem zajebista. - Uśmiechnęłam się.
- Jesteś taka jak Zayn... Kolejny narcyz do kolekcji... - Do salonu wszedł Niall z 7 kartonami pizzy.
- Jedzenie! - Krzyknęłam.
Każdy się zajadał pyszną pizzą. Śmiechu było co nie miara. Po jakże udanej kolacji razem z Zaynem udaliśmy się do naszej sypialni. Rozmawialiśmy, aż nagle nie wiedzieliśmy kiedy usnęliśmy.
__________________________________________________
Hej, oto rozdział :) Komentujcie proszę :)
Kocham was <3
May xx

1 komentarz:

  1. Zajebisto-zajebisty! :) Nie mogę się doczekać, co będzie w następnym :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly