- Myślę, że... - Nie wiedziałam co powiedzieć. Zayn niedługo jedzie z chłopakami w trasę, ja zostaję w Doncaster... Chociaż chcą, żebym pojechała z nimi. Mam okazję spełnić marzenia, ale później może być ciężko z pracą... Z drugiej strony nie chcę zostawać w Doncaster. Chcę zobaczyć różne zakątki świata, a nie tkwić tutaj.
- Spokojnie. Dam ci wizytówkę i zadzwonisz do mnie. Jeśli się zgodzisz, to fajnie, a jeśli nie... Trudno... Będę musiała jakoś przeżyć. - Anabeth podała mi skrawek papieru, na którym widniał jej numer.
- Dzięki... Z pewnością zadzwonię. To ile płacę? - ja.
- Ty nic. To ile Ana? - Zayn.
- Nie bierz od niego pieniędzy Ana! - Krzyknęłam.
- Chwila! Muszę wszystko podliczyć. Chodźcie do kasy. - Anabeth.
- Nie zapłacisz Meggie. - Zayn.
- Będziesz się teraz kłócił kto ma zapłacić? - Spytałam.
- Nie będę, bo to ja będę płacił. - Uparł się.
- Ale z ciebie uparty osioł jest! - Zdenerwowałam się.
- No wiem... - Zaśmiał się.
- 50 funtów. - Ana.
- Dzięki. - Powiedzieliśmy i wyszliśmy.
Poszliśmy jeszcze do Centrum Handlowego. Kupiliśmy mnóstwo rzeczy. Po powrocie do domu, poszliśmy do mojego pokoju. Rozmawialiśmy leżąc na łóżku.
- Chcesz tam pracować? - Spytał.
- Sama nie wiem. Nie chcę się z tobą rozstawać. 99% par na odległość kończy rozstaniem. Chciałabym też osiągnąć coś w życiu, a nie utkwić w Doncaster. Praca jako tatuażystka świetnie brzmi, ale...
- Ale co? Nie twoje klimaty?
- Też, ale co będzie później? Nie uniknione, że będę chciała ukończyć studia...
- Myślę, że na pierwszym miejscu powinnaś postawić swoje marzenia, potem rodzina, studia i praca...
- Ty swojej rodziny nie postawiłeś na drugim miejscu. Są dla ciebie równie ważne, jak twoja praca. Sam z resztą wiesz, że jak szybko się wzbiłeś na szczyt, to 2 razy szybciej możesz spaść. Jakby twoja kariera się zakończyła to co byś robił?
- Studia zaoczne, magisterka i nauczyciel angielskiego, bądź plastyki.
- No dobra, ale nawet jeśli wybiorę marzenia zamiast ciebie, to tak czy tak, będziemy musieli się rozstać... Bo jak inaczej mam spełnić marzenia?
- Zacznijmy od tego jakie są twoje marzenia.
- Zawsze chciałam zostać aktorką, bądź tancerką.
- A nie piosenkarką?
- Też, ale nie... Śpiewanie wolę zostawić Louisowi.
- Hm... No przyznam nie będzie łatwo, ale wiem, że będziemy jedną z tych par, które przetrwają. Spójrz na Louisa i Eleanor. El jest modelką, jeździ po całym świecie, widują się żadko, bo raz, dwa razy na miesiąc, ale dzwonią do siebie i dużo rozmawiają i mimo tego wszystkiego się kochają i są razem.
- A Liam i Danielle? Danielle jest tancerką, również jeździ po całym świecie i przez to Li i Dan zerwali ze sobą. Ja jakbym była aktorką, siedziałabym całymi dniami i nocami na planie, a ty masz trasy, koncerty, próby, studio, sesje zdjęciowe i wiele innych zajęć...
- Czyli twierdzisz, że po tych 2 tygodziach powinniśmy zerwać? - Podniósł się.
- Nie. Ale twierdzę, że to samo może nie wypalić. Nie chcę zrywać... - Ja zrobiłam to samo.
- Meggie, przestań kłamać. Wiem, że nie chcesz być aktorką. Może i umiesz grać, ale mnie nie oszukasz... Gdybyś była piosenkarką jeździłabyś z nami w trasy...
- Zayn... Nie dasz mi odejść... Prawda?
- Zbyt mocno cię kocham...
- Ja ciebie też... - Przytuliłam cię do niego.
- Pojedź z nami w trasę. Najpierw marzenia i ja. Później reszta świata. - Uśmiechnął się.
- Pojadę. Dla marzeń, a nie dla ciebie.
- Osz ty. - Rzucił się na mnie niczym tygrys i wpił w moje usta.
- I co teraz zamierzasz kocie? Zemścić się?
- Tak...
- Niby jak?
- Zacałuję cię na śmierć...
- Kuszące...
- Chyba że wolisz łaskotki.
- Jednak nie. - Zaśmiałam się.
- Zanim zgwałcisz moją siostrę... Z zabezpieczeniem... Jestem za młody na wujka itp... Chcę z wami pogadać! - Krzyknął Louis wchodząc do pokoju.
- Czego chcesz Lou? - Spytałam.
- W sumie to chcę z Zaynem pogadać, ale może on ciebie w to wciągnie, więc zamknij usta i słuchaj. - Louis.
- Co się stało? - Spytał Zayn porządnie siadając.
- Zespół, który miał być naszym supportem przez całą trasę, zrezygnował i nie mamy kogo wstawić na miejsce, gdyż wiąże się to z tym, że nikomu nie chce się kombinować repertuaru, albo przedłużać trasy... Więc... Może Meggie? - Lou.
- Ja?! - Wykrzyknęłam.
- To świetny pomysł! - Krzyknął Zayn.
- No wiem... Jestem genialny. - Louis. - Pakujcie się. Paul powiedział, że już jutro o 16 lecimy do LA.
- To ja już nie mam prawa głosu? Może mam plany? - Odezwałam się.
- Nie masz. Pakuj manatki. - Louis wyszedł.
- A może ja nie chcę jechać? - Spytałam.
- Wiem, że nie chcesz zgnić w Doncaster. Chcemy pomóc ci ze spełnieniem marzeń... - Zayn.
- A może ja chcę sama spełnić swoje marzenia? Pomyśleliście o tym? Może chce sama się trudzić, żeby dotrzeć na szczyt? - Zdenerwowałam się.
- Meggie, proszę cię nie bądź taka...
- Czyli jaka? Samodzielna? Niezależna? Suwerenna? Powiedz mi jaka...
- Taka uparta. Ludzie chcą ci pomóc, a ty ich odrzucasz! Nie widzisz, że Louis chce odzyskać siostrę?! Na prawdę jesteś taka ślepa?!
- To może niech ze mną normalnie porozmawia, a nie bawi się w cudotwórcę! Nie sądziłam, że ty... Robisz to dla niego... Po to, żebyś mógł się ze mną zabawić, a on wygłaszać monologi, żeby sprawiać pozory idealnego brata...
- Megan, to nie tak...
- Jestem ślepa. Nie wiem jak.
- Przestań nas wszystkich odrzucać! Kurwa... Chcemy ci pomóc do cholery!
- Nie jestem kurwą. Tak możesz sobie mówić o Pari.
- Perrie.
- Nie obchodzi mnie, jak ona ma na imię. Nie potrzebuję niczyjej pomocy.
- Nie chcę się kłucić... Proszę wystąp jako nasz support.
- Nienawidzę was... - Syknęłam i zaczęłam się pakować.
Czemu to zrobiłam? Sama nie wiem... Może zbyt mocno kocham Zayn'a? Może chcę spełnić marzenia? Nie... Powodem jest zdecydowanie miłość... Jestem inwidualistką. Marzenia to ja sama chciałabym spełnić. Bez niczyjej pomocy.
- Jesteś zła? - Poczułam jak Mulat mocno obejmuje mnie od tyłu.
- Jak myślisz? Nie pozwalacie mi nic zrobić samej! Mam wszystkie kończyny, psychicznie też jestem zdrowa, więc czemu?
- Bo nam na tobie zależy. Nikt nie chce, żebyś cierpiała. Louis chce odpokutować wszystkie twoje krzywdy jakie były ci kiedykolwiek zadane.
- Ta... Nikt nie chce żebym cierpiała. Cóż... Justin też nie chciał abym cierpiała więc zerwał przez sms-a.
- Był, jest i będzie dupkiem, nie wartym ciebie idiotą. Nie rozdrapuj starych ran.
- Dobra skończmy ten temat... Jestem zmęczona dniem dzisieszym. - Zapięłam torbę i rzuciłam się na łóżko. Znajoma piosenka ustawiona jako dzwonek w moim telefonie, dawała znaki, że ktoś się do mnie dobija. Nie patrząc kto dzwoni, odebrałam.
- Megan nie żyje. - Powiedziałam do słuchawki.
- Też miło cię słyszeć. Jak się miewasz? - Rozpoznałam głos Justina.
- Justin? Po co dzwonisz? - Zdziwiłam się. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Zayn posłał mi pytające spojrzenie.
- Dzwonię do mojej przyjaciółki. Chcę wiedzieć, jak się trzymasz po naszym zerwaniu... Przepraszam, że przez SMS, ale bałem się twojej reakcji... Moglibyśmy się spotkać? No wiesz... Koleżeńskie spotkanie. - Zaśmiał się.
- Nie... Nie chcę się z tobą mieć nic doczynienia. Strasznie cierpiałam po twoim zerwaniu, a po za tym wyjeżdżam... Cześć. - Rozłączyłam się i starałam wstrzymać łzy. Wzięłam mój telefon i rzuciłam nim o ścianę. Cały się roztrzaskał.
- Co ty zrobiłaś?! - Krzyknął zdziwiony Zayn. Wstałam i przytuliłam się do niego.
- Zadzwonił. - Rozpłakałam się.
- Ten dupek? Meggie... Czemu nie dałaś mi tego telefonu? Załatwiłbym to! - Spytał.
- Daj spokój. Dobra. Muszę się ogarnąć... - Osunęłam się od niego.
- Nie martw się skarbie. - Zaczął mnie całować.
___________________________________________
Przepraszam. Zjebałam ten rozdział. Nie chciałam. Obiecuję poprawę.
Jeśli ktoś z was ma ask.fm. To niech wejdzie na mój profil. ask.fm/djmay zostawcie kilka like, a jeśli nie macie, to proszę załóżcie konto i polajkujcie trochę. Możecie też pytać o bloga, albo o cokolwiek. ODPOWIADAM NA KAŻDE PYTANIE. Jeśli poprosicie o like, dam wam, chyba że będę miała bloka to was najwyżej poinformuję i odwdzięczę się innego dnia. :) dla was to nic, a dla mnie wiele :)
Lovv, May xx
Nie zjebałaś! Rozdział jest zajebisty. Nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuńEkstra :D
OdpowiedzUsuń