- To początek końca... - Mruknął Hazz.
- Ale nadal mnie kochacie. - Uśmiechnęłam się.
Łaziliśmy tak od sklepu do sklepu. Nakupiłam sobie chyba z 3 pary converse i 2 pary nike i 5 par boskich vansów.
- Może wejdziemy do tego sklepu z kieckami? - Spytał Niall.
- Nie noszę kiecek, ani szpilek. - Powiedziałam.
- Ale zaczniesz nosić, jak Bóg mi świadkiem... - Harry pociągnął mnie za rękę. Kupiliśmy tam 2 nawet ładne sukienki i do tego pasujące do nich ozdoby i buty.
- A można wiedzieć po co te sukienki? - Spytałam.
- Zapewne na jakąś ważną okazję. Nie możesz chodzić wiecznie w trampkach... - Powiedział Niall
- Eee, to nie zwykłe trampki. To są conversy i vansy, dwie różne firmy. Równie boskie, lecz różne. A nike to nawet nie trampki, trampku jeden. - Powiedziałam.
- Jak zwał tak zwał. Dobra wracamy. Eleanor zapewne już przyjechała. - Powiedział Harry zaglądając na zegarek.
- A może ja chcę jeszcze do jakiegoś sklepu wejść? - Spytałam.
- Niby do jakiego? - Niall.
- Do Maplin. Może chcę kupić jakąś książkę, albo może film, bądź nową płyte Lawsona? - Ja.
- Zachowujesz się jak dziecko. - Powiedział Hazz.
- Załatwmy to szybko... - Westchnął Niall.
Kupiłam sobie 5 książek i wrócliliśmy do domu.
- Z nią gorzej jak z Zaynem! - Poskarżył się Harry.
- Nigdy więcej Malik... - Syknął Horan.
- Megan... Przesyłka do ciebie. - Zayn stanął naprzeciwko mnie z kopertą.
- Do mnie? - Zdziwiłam się, biorąc od niego skrawek papieru.
"Mamy zaszczyt zaprosić pannę Megan Tomlinson, wraz z jej towarzyszem na bal maturalny. Przyjęcie odbędzie się o godzinie 20:00, w Royal Club przy Kingsdom Street. Dyrekcja szkoły Devon High."I oczywista parafka dyrektora, plus 2 bilety.
- Skąd skołowałeś bilety? Przecież mnie wywalili... - Jeszcze bardziej się zdziwiłam.
- Nie ma za co księżniczko... - Uśmiechnął się.
- Przepraszam, ale nie mogę iść... Tam będzie Justin, a ja nawet ani kiecki ani partnera nie mam... Nie jestem gotowa na to psychicznie... - Powiedziałam.
- Pójdziesz ze mną na bal? - Spytał.
- Nie noszę kiecek i make-up'a. - Odparłam.
- Czas najwyższy, abyś zaczęła. Eleanor przyjechała specjalnie z Manchesteru i ci pomoże, jest u ciebie w pokoju, a kiecki kupiłaś aż 2. Jestem na bieżąco. - Odpowiedział.
- Pisałeś z tymi debilami? - Spytałam.
- Z jednym, a drugi robił zdjęcia. Idź już, bo się spóźnimy. - Pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję Zayn... Jesteś boski... - Przytuliłam go mocno.
- Wiem... Jestem bogiem seksu. Zdjęcie, czy autograf? -Zaśmiał się.
- Nie wlewaj tak sobie. - Mrugnęłam do niego i poszłam do swojego pokoju.
- Hej, jestem El. Ty zapewne Meggie. Marsz pod prysznic, a ja wszystko uszykuję. - Powiedziała na wstępie.
- Okej... - Bez dalszego potoku słów poszłam do łazienki.
Po szybkim, gorącym prysznicu, wyszłam w szlafroku do dziewczyny.
- Siadaj. - Posadziła mnie przy toaletce i zaczęła tworzyć fryzurę.
Zaczęłyśmy rozmawiać. Szczerze mówiąc zdziwił mnie fakt iż to dziewczyna mojego brata... No ale cóż.. Mamy różne gusty.
- Okej, fryz i makijaż gotowy. Czas na kieckę. - Powiedziała.
- Masz talet do tego... Jesteś stylistką? - Spytałam.
- Modelką... I dziękuję. - Uśmiechnęła się.
Byłam ubrana TAK, miałam TAKĄ fryzurę i TAKI makijaż. Efekt był niesamowity.
- Boże El... Jesteś cudowna. Dziękuję. - Przytuliłam ją.
- Nie ma za co. Leć już do swojego Romea. - Zaśmiała się. Zachwiałam się. Jej mina natychmiast spoważniała. - Dobrze się czujesz?
- Tak. Tylko nie umiem łazić w tych gównach. - Powiedziałam.
- Pomogę... Kroczek po kroczku. - Uśmiechnęła się i zeszłyśmy na dół.
- To ty Megan? - Spytał Zayn.
- Nie Gertruda. - Odpowiedziałam.
- To ona. - Zaśmiał się mój brat.
- Wyglądasz oszałamiająco... Wow... - Zayn chwycił mnie za moją dłoń i pomógł zejść z ostatnich schodków.
- Megan czemu łazisz, jakby ci kota w dupe wsadzili? - Spytał Harry.
- Oh, czyli tak jak ty całe życie? Załóż te piekielne buty choć na minutę, to wdedy pogadamy... - Powiedziałam.
- Riposta. - Zaśmiał się Niall.
- Grunt to podstawa. Podtawa to riposta. - Śmiał się Li.
- Ale z was idioci. Zayn, proszę chodźmy już stąd... - Jęknęłam.
- Idziemy... - Również się zaśmiał i wyszliśmy z domu.
- Zamówiłeś limuzynę?! Porąbało cię do reszty?! - Wykrzyknęłam.
- Chcę, aby ten wieczór był niezapomniany. On jest równie ważny dla mnie jak i dla ciebie. - Powiedział i wsiedliśmy do limuzyny.
TO BE CONTINUED...
_______________________________________________________
Heh... Miałam wczoraj dodać rozdział, ale musiałam się uczyć... Więc... Mam nadzieję, że nie jesteście złe :3 Jak się podoba, comment, jeśli nie to też comment. :P To następny w niedzielę czy w czwartek? Piszcie!
Aha i Sophie, nie. Nie będę pisać tak długo. :***
#OfficialMayxx
Rozdział psze...prsze...no kurde...przezajebisty!
OdpowiedzUsuńJa jestem za tym, żeby następny był w czwartek!
WHY?! Szkoda... staruszko...
Czekam na nn ;***
Ohgghdfgdrgccvgchg jak super tez bym chciala limuzyne na bal i jeszcze zayna czekam na nexta oby byl w czwartek ale to zalezy od ciebie kocham <3
OdpowiedzUsuń