~2 dni później, koncert~
Wszystko dopięte na ostatni guzik. Chłopacy zaraz zaczną śpiewać, a za niecałe 2 godziny, ja wchodzę na scenę.
- Meggie załóż na siebie TO, to idealnie będzie pasowało to pierwszego numeru. Są specjalne efekty i różne duperele, żeby wszystko doskonale wyszło. Nałożyć ci tą farbę na włosy? - Lou upiękrzała mnie na mój występ.
- Tak. Weź tą. - Wskazałam na różowy kolor, a ona zabrała się za robotę.
Po półtorej godziny męczenia się skończyła.
- Dziękuję. To wygląda niesamowicie... Jesteś wielka Lou, ale są pod tym spodenki nie? Już nie pamiętam... - Przytuliłam ją.
- Tak są... OK. Uważaj, jesteś cała w neonowej farbie. Jak tylko zgasną światła zaczniesz się cała świecić. - Lou.
- Ok. Idę do nich. - Uśmiechnęłam się i wyszłam.
Stanęłam za kulisami. Chłopacy kończyli. O nie, co tak szybko? Trema zaczęła mnie zjadać od środka.
- Hej, Megs. Twój mikrofon też jest wysmarowany neonem więc uważaj. To na prawdę będzie wielkie show. - Tej wręczył mi mój sprzęt.
- Dzięki Tej. - Uśmiechnęłam się.
- A teraz zapraszamy na scenę kogoś wyjątkowego... Jest piękna, seksowna, niepowtarzalna... Moja jedyna miłość, moja bogini... Megan Tomlinson!!! - Zayn przedstawił mnie i wskazał, po czym weszłam na scenę.
- Oj nie podlizuj się tak... - Powiedziałam.
- Nie podlizuję się, tylko stwierdzam fakty kochanie... - Pocałował mnie.
- Co za dużo to nie zdrowo. - Zaśmiałam się. - I uważaj. Zaraz możesz zacząć świecić w ciemności...
- Mam się bać? - Spytał.
- Nie. Raczej nie... - Ja.
- Ok. Co nam zaśpiewasz? Masz 9 piosenek do zaśpiewana. Przygotowana psychicznie i fizycznie? - Louis.
- Skoro mój braciszek dał radę, to ja tym bardziej. A co do repertuaru to chcę, aby to była niespodzianka. Muszę przyznać, że efekty, stroje i choreografia wyszły znakomicie. Dziękuję wszystkim za pomoc. Tej, Lou, a przedewszystkim tobie Paul, za to, że zmusiłeś mnie do wystąpienia tutaj. Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba. - Ja.
- Z pewnością. Oddajemy ci scenę, a my udajemy się za kulisy, by mieć lepszą widoczność, na mojego skarba. - Zayn.
- Chciałbyś. Weźcie zatyczki. Wszyscy. - Ja.
One Direction zeszli ze sceny, za to tancerze przygotowali się do przedstawienia.
- Jesteście gotowi?! - Wrzasnęłam.
Wszystkie światła zgasły. Muzyka zaczęła grać.
1 (pierwszą piosenką była...) - Negn Lights
2. - Who Runs The World (Girls)
3. - Burn With You
4. - Super Bass
5. - Die Young
6. - Hot Right Now
7. - Fighter
8. - Only Girl (In The World)
9. - Up All Night
I tak zleciały całe 2 godziny. Stanęłam na środku sceny.
- Dziękuję wam! Byliście wspaniali! Kocham was LA! - Krzyknęłam.
- Boże Meggie, to bylo fantastyczne, genialne i nie wiem co jeszcze! tak strasznie cie kocham... - Zayn rzucił się na mnie.
- I właśnie, przez Meggie mam depresję, bo jest lepsza ode mnie. - Powiedział Harry.
- Jeszcze jedna piosenka! - Darły się fanki.
- Jeszcze jedna?! - Zdziwiłam się.
- Bis, bis, bis, bis, bis! - Krzyczały razem z chłopakami.
- Okej... Louis siadaj do pianina. Znasz tę piosenkę. Make You Feel My Love, ale ta wersja z Glee. - To ostanie szepnęłam bratu na ucho.
- Dzięki za upokorzenie świata. - Jęknął Lou zasiadając przy instrumencie.
- Nie masz śpiewać, tylko grać. I każdy wie, że umiesz grać na pianinie. Mówiłeś o tym w THIS IS US i w Video Diary. - Wytknęłam mu język.
- Gramy... - Louis zaczał wciskać odpowienie klawisze na fortepianie, a ja zaczełam śpiewać.
Wszyscy oczywiscie się poryczeli. Mi też wypadło kilka łez. Zayn na zakończenie pocałował mnie bardzo czule.
- To było bardzo piękne... Kocham cię... - Pocałował mnie.
- Ja ciebie też, Zayn... - Przytuliłam się do niego.
- Zaśpiewajcie duet! - Krzyknęła jakaś fanka.
- Uczynisz mi ten zaszczyt Megan? - Spytał Zayn.
- No ewentualnie... Oczywiście skarbie. - Uśmiechnęłam się.
- Just Can't Stop Loving You ? - Spytał Malik.
- Zacznij. Jesteś Finn a ja Rachel. - Ja.
Zaśpiewaliśmy bez muzyki. Na koniec mocno się objęliśmy i całe to widowisko zakończyliśmy długim pocałunkiem.
- Obiecaj mi jedno Meggie... - Powiedział Zayn.
- Co takiego? - Spytałam.
- Że będziemy razem na zawsze, choćby nie wiem co... - Zayn
- Obiecuję. - Wtuliłam się w niego.
- Czas, abyśmy się rozstali... Do zobaczenia na następnym koncercie! Kochamy was! - Louis.
- Byliście wspaniali! Do następnego koncertu! - Niall.
- Tokio, szykuj się! - Harry.
- Do zobaczenia! - Krzyknęłam i zeszliśmy ze sceny.
- Byłaś wspaniała Meggie. - Powiedział Zayn.
- Dziękuję. Strasznie się stresowałam. Wy też nie byliście najgorsi. - Uśmiechnęłam się.
- Dobra. Pakujemy się i jedziemy dalej. - Paul.
- Jakoś nie było widać po tobie tego stresu. - Harry.
- Joga. Polecam. - Zaśmiałam się.
Pojechaliśmy prosto do hotelu. Wzięłam długi, relaksacyjny prysznic i przebrałam się w INNE ciuchy. Chłopacy jeszcze chcieli spotkać się z jakimiś znajomymi. Zrobiłam makijaż i wysuszyłam włosy, pozostawiając je rozpuszczone. Opuściłam łazienkę i usiadłam na łóżku, obok mojego ukochanego, który nie robił nic innego, jak bawił się telefonem.
- Bo i swój zepsujesz. - Zaśmiałam się.
- No właśnie. Mam prezent. Obiecałem ci odkupić telefon. Oto on. - Podał mi kartonik.
- Kiedy go kupiłeś? - Zdziwiłam się.
- Wykradłem się na próbie.
- Dziękuję... Fajnie będzie mieć z wami kontakt...
- Już wpisałem wszystkie ważne numery, ustawiłem tapetę i inne takie.
- Jesteś kochany. Pewnie wydałeś fortuny na TEGO iPhone'a. Jest cudny. Masz gust... I zwrócę ci 50% ceny tego urządzenia, bo mój stary grat był o połowę tańszy i wisiłeś mi kasę za niego...
- Nie chcę żadnych pieniędzy.
- To powiedzmy, że to prezent na urodziny.
- Jeden z wielu.
- Chyba cię łeb szczypie.
- No dobra. 2 prezenty, ale takie duże.
- Jak duże.
- No jeden wielkości samochodu, ale takiego sportowego, a drugi wielkości naszyjnika.
- Chcesz mi kupić sportowe auto i naszyjnik?
- Nic nie wiesz. I nie chcę, tylko wszyscy się składamy, bo to kombinowanie prezentów, które ci się spodobają jest do bani.
- Nic nie chcę. Wystarczy, że spełniliście moje największe marzenie, dogaduję się z bratem, mam najwspanialszego i najseksowniejszego faceta na świecie i jesteście ze mną. To mi wystarczy.
- Tak strasznie cię kocham. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Ale prezenty na osiemnastkę muszą być. - Zaczął mnie całować.
- Musimy już iść, wiesz? - Oderwałam się od niego.
- Wiem... Chodźmy. Reszta pewnie już na nas czeka. - Wstał i podniósł mnie.
- Wróćmy tu kiedyś... Tak pięknie jest w Los Angeles... - Powiedziałam.
- Co zechcesz księżniczko. - Cmoknął mnie. Splutł nasze dłonie i poszliśmy do reszty.
Chłopacy czekali już w taksówce. Usiadłam między moim bratem, a Zaynem. Nie obyło się bez wygłupów. Pojechaliśmy do jakiegoś klubu o nazwie "Only For Angels". Chłopacy mieli zamówioną lożę VIP-owską.
- Meggie, poznaj 5 Seconds Of Summer. Chłopaki, to Megan. Najsławniejsza wokalistka na świecie. Kto jej nie zna, jest świrem. - Louis usiadł obok 5SOS.
- Muszę cię Lou zaskoczyć faktem iż znam ich. To mój ulubiony zespół, bo z Sydney... - A ja usiadłam obok brata.
- My też ją znamy. Widzieliśmy koncert. Byłaś niesamowita. - Odezwał się Ashto.
- Jak na świerzaka. Wiedziałaś, że już jesteś w necie i masz ponad 1.000.000 wyświetleń?! To jest po prostu... WOW. Szacun... - Luke.
- Ma się ten talent. - Uśmiechnęłam się.
- Czego się kochanie napijesz? - Spytał Zayn.
- Czegoś mocnego. - Pocałowałam go.
- W końcu, trzeba to oblać. - Zaśmiał się i poszedł.
- Długo jesteście razem? - Spytał Michael.
- 2 miesiące będzie za tydzień. - Powiedziałam.
- Jak odlicza. - Luke.
- Ej, co ich kłamiesz? 2 miesiące będą za dokładnie 6 dni i 9 godzin 15 minut i 10 sekund. - Przyszedł Malik z alkoholem.
- Ale jesteś zła Megan... - Zaśmiał się Calum.
- I co ja uczyniłam? Okłamałam was... O nie! Skujcie mnie, albo od razu na ekzekucję. - Ja.
- Nie, bo nie przeżyję bez ciebie. Oto twój drink. Anielskie piekło. - Zayn podał mi szklankę.
- Anielskie piekło... - Powtórzyłam i całą zawartość szklanego naczynia wypiłam duszkiem.
- Ostro. I jak Megs? - Harry.
- Łagodne. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ależ ona ma łeb... - Liam.
- Jak sklep. - Lou.
- Masz taki sam łeb idioto... Tylko ja mam ładniejsze oczka i jestem ładniejsza i szczuplejsza... - Ja.
- Jaka szczerość. - Niall.
- Szczere dziewczyny są najzajebistrze. - Ja.
- Za dużo wypiłaś. - Zayn.
- Za mało. To było tak słabe, że nawet papa smerf by się tym nie uchlał. - Wszyscy strzeli face palma.
Tak spędziliśmy miło noc. Na piciu, tańczeniu i na świetnej zabawie. Najbardziej bolał mnie fakt iż byłam jedyną dziewczyną w grupie. No ale cóż mogę na to poradzić... Było fantastycznie, ale następnego dnia z rana musieliśmy lecieć do Tokio. Kocham to miasto <3
________________________________________
Taki trochę długi wyszedł, ale wczoraj nie dodałam więc taki mini prezencik ode mnie. <3
May xx
Jeśli czytasz tego bloga wpisujesz #WYJAPIERDOLEWCHUJTOPLAŚNICZO oraz #OFFICIALMAYXX
<3
Więc tak jak chciałaś:
OdpowiedzUsuń#WYJAPIERDOLEWCHUJTOPLAŚNICZO
#OFFICIALMAYXX<3
Czytam bloga, ale jestem na telefonie i nir mam jak napisac co trzeba ;) swietny rozdzial ;)
OdpowiedzUsuń