Wyszłam z łazienki i zobaczyłam go. Mojego księcia z bajki. Tańczył z inną. Jakimś plastikiem. Zdenerwowana tym w jaki sposób tańczą usiadłam obok Liam'a i starałam się nie rozpłakać. Reszta szalała na parkiecie.
- Co cię gryzie Megan? - Spytał Payne.
- Nic... Muszę chwile odpocząć. Tyle. - Odpowiedziałam.
- O cholera... - Spojrzał w kierunku tłumu. Również tam spojrzałam. Zayn całował się z tamtą dziewczyną. Auć... Zabolało. - Megan, spójrz na mnie. Patrz na mnie do cholery! Nie płacz. Zaraz to z nim załatwię. Meggie, pamiętaj, że on jest w chuj piany i nie kontroluje siebie ani swoich potrzeb... - Starał się go usprawiedliwić.
- Nie kontroluje ani siebie ani jego potrzeb? Liam... Piłeś? - Spytałam.
- Nigdy nie piję... Odwieźć cię do domu?
- Tak.
- Chodźmy.
Chwycił mnie za nadgarstek i wyszliśmy z klubu. Brakło mi tchu. Nie mogłam oddychać. Było mi coraz ciężej i z poruszaniem się i z mową i ze wszystkim... Usiadłam na przednim siedzeniu, obok kierowcy i ruszyliśmy do domu. Od razu wysiadłam z auta i poszłam do mojej i Zayn'a sypialni. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i rzuciłam na łóżko. Rozpłakałam się. Nie mogłam przestać, choć tak bardzo chciałam. Nagle wszedł Liam.
- Meggie, proszę nie płacz... - Usiadł obok mojej skulonej postaci.
- Liam, ja to traktuję jako zdradę. Nie obchodzi mnie to, czy zrobił to świadomie, czy nie. Zrobił to. Na moich oczach.
- Nie chcę cię tak zostawić, ale muszę jechać po nich...
- Jedź już, dobrze?
- Dobrze... Trzymaj się i nic nie rób głupiego. Błagam cię. - Powiedział i wyszedł.
Westchnęłam głęboko i spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Godzina 3:19. Chciałam krzyczeć z rozpaczy i złości. Chciałam krzyczeć, by Liam zawrócił i przyszedł mnie mocno przytulić. Chciałam też umrzeć, bo to było upokarzające. Nie da się ukryć, że ja i Zayn jesteśmy osobami publicznymi, tak jak Joanne i reszta One Direction. Jedna pomyłka, jeden upadek może sprawić, że już nie wstaniesz, a nawet jeśli uda ci się wstać, to już wiesz, że znów upadniesz... 20 minut nie minęło, a już wrócili. Słyszałam jak Liam i Zayn awanturują się, lecz byłam zbyt zmęczona, zbyt piana i zbyt zraniona, by się ruszyć z łóżka. Zayn najwyraźniej doczłapał się na 2 piętro willi, bo usłyszałam jak przywalił w drzwi. Proszę nie! Nie wchodź tu! Jesteś ostatnią osobą, którą chcę teraz widzieć! - krzyczę w myślach. Wszedł...
- Meggie? Czemu tak szybko wyszłaś z imprezy? - Spytał starając się normalnie dojść do łóżka.
- Odsuń się ode mnie... - Syknęłam.
- Czemu? Megs, coś się stało? - Pytał klękając przy wspólnym łożu.
- Co ja takiego zrobiłam, że mnie tak zraniłeś? Mogłeś mi powiedzieć prosto w twarz i to w dodatku na trzeźwo, że ci nie wystarczam. Nie musisz całować na moich oczach innych dziewczyn... Mówiłeś mi, że mnie kochasz, że mnie nie zranisz. Teraz wiem, że to były puste obietnice. Kłamałeś w żywe oczy. Byłam pełna miłości do ciebie, teraz jedynie co do ciebie czuję to jest nienawiść i obrzydzenie... - Powiedziałam spoglądając na niego. Zakrył dłońmi twarz.
- Meggie, ja... - Nie wiedział co powiedzieć. - Nie będę się usprawiedliwiał, że pomyliłem cię z inną, bo nie pomyliłem. Wypiłem zbyt dużo, ledwie na nogach się trzymałem. Znam tą dziewczynę. Chodziła ze mną do liceum w Bradford. Lubiłem ją tylko jako koleżankę. Nic więcej, przysięgam. Powiedziała mi, że zawsze na mnie leciała i że ma ochotę mnie pocałować. Powiedziałem, że nie, bo za bardzo cię kocham. Musiała widzieć, jak idziesz, albo coś, bo rzuciła się na mnie. Wcześniej z nią tylko tańczyłem. Megan, proszę uwierz mi. Przepraszam Meggie... Błagam wybacz mi... Kocham cię... - Widziałam w jego oczach łzy. Przytulił się do moich nóg, błagając o wybaczenie i mówiąc jak bardzo mnie kocha.
- Nie mogę Zen... To za bardzo boli... Widziałam jak tańczyliście, gdy wychodziłam z łazienki. W sposób jaki tańczyliście... Poszłam usiąść, później Liam przeklął pod nosem i zobaczyłam jak się całujecie. Jeśli to prawda, czemu odwzajemniłeś pocałunek?
- Zwyczajny impuls. Meggie, proszę nie kończ tego... Przepraszam. Cholernie cię przepraszam. Wiem, jestem pieprzonym dupkiem, kutasem, nic nie wartym chujem... Proszę... Wybacz mi... Nie przekreślaj tych 2 lat spędzonych razem. To moje najlepsze 2 lata mojego życia. Błagam...
Człowiek nie kłamie po alkoholu. Mówi prawdę. Ale czemu mój umysł nie chce mu uwierzyć? Czemu karze mi go zostawić? Zayn przybliżył swoją twarz do mojej, zaczął muskać moje usta. Niestety bez odwzajemnienia.
- Proszę odwzajemnij... Megan błagam... Odwzajemnij ten cholerny pocałunek... - Bez reakcji. Chciałam, ale nie mogłam. Płakał. Ja też. Chcę mu wybaczyć, ale nie mogę. Nie słuchaj serca, słuchaj umysłu. Serce nie wyprowadzi cię z labiryntu, tylko zaprowadzi w ślepy zaułek... Słowa mojego ojca wciąż są w mojej głowie. No tak... On się pomylił co do mojej mamy, więc od niej odszedł i wybrał sobie inną żonę. Moja babcia miała inną tezę. Odwzajemniłam pocałunek, ale szybko się od niego odsunęłam.-You and me...We used to be together... Every day together always... I can't believe... This could be the end... It looks as though you're letting go... And if it's real, well I don't want to know... Don't speak... I know just what you're saying... So please stop explaining... Don't tell me 'cause it hurts... Don't speak... I know what you're thinking... I don't need your reasons...Don't tell me
'cause it hurts... - Powiedziałam.
- Wiem Meggie. Ale wiedz, że dla ciebie zrobię wszystko, z wyjątkiem jednego... - Wstał z podłogi.
- Niby czego? - Spytałam.
- Nigdy nie przestanę cię kochać. Choćbyś nalegała, kazała nie przestanę...
- Nie chcę, żebyś przestał mnie kochać.
- A ja nie chcę, żebyś ty przestała mnie kochać. Potrzebuję i ciebie i twojej miłości. Nie chcę się z tobą rozstawać...
- Nie przestanę... Ale musimy odpocząć od siebie na jakiś czas... Oboje musimy sobie wszystko przemyśleć i poukładać...
Wziął jedną z kilku walizek. Tą czarną o średniej wielkości. Spakował kilka ciuchów i kilka par butów, oraz innych niezbędnych dla niego rzeczy.
- Będę w Bradford. Zadzwoń jak wszystko przemyślisz. - Chciał już wyjść, ale wkroczył wściekły Louis.
- Ty chuju! Jak mogłeś ją tak zranić! To moja siostra dupku! - Darł się. Rzucił się na niego z pięściami. Zayn nawet się nie sprzeciwiał, nie starał się bronić. Minęła krótka chwila, zanim dotarło do mnie co się dzieje.
- Louis zostaw go! - Starałam się odciągnąć wściekłego brata, od Malika ale się nie dało. Przybiegł Liam, Niall, Jo i Harry. Odciągnęli Louisa od niego. Zayn się nie ruszał.
- Malik? - Harry szturchał go butem. Upadłam na kolana.
- Zadzwońcie po pogotowie! Zayn, mów do mnie... Błagam odezwij się... Proszę... Otwórz oczy... Zayn... - Ułożyłam sobie jego głowę na moich kolanach. Jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Liam poszedł zadzwonić.
- Ja... O boże... Zabiłem go... - Louis również upadł na kolana i oglądał swoje dłonie całe we krwi.
- Teraz to wszystko twoja! Odebrałeś mi go! - Darłam się na Louisa.
- Meggie przepraszam... - On również płakał. Wszyscy płakali.
- Gdybyśmy nie poszli na tą pieprzoną imprezę to nic by się nie wydarzyło i on byłby ze mną! - Krzyczałam.
- Karetka w drodze. - Oznajmił Li.
- Stary, dasz radę... - Mówił Niall. - Dam ci chipsy jak wstaniesz... - On jedyny starał się dodać nam otuchy.
Jo usiadła za mną i mocno mnie przytuliła. Mówiła, że Zayn z tego wyjdzie, że jest silny i da radę. Pocieszała mnie, że wszystko będzie dobrze. Karetka go zabrała. Pojechałam razem z nimi, przedstawiając jako jego narzeczona. Zapytali co się z nim stało, powiedziałam, że nie wiem, że po prostu tak wrócił z imprezy. Pytali się też, czemu ja jestem tak imprezowo ubrana, a ja odpowiedziałam, że byłam z nim na tej imprezie tylko wcześniej wyszłam. Czemu uratowałam dupę Louisowi? Hm... Bo jednak to mój brat i nie chcę, żeby skończył w pudle... Oby z tego wyszedł.
_____________________________________________
Ta-da! Zaskoczeni?
May xx
Ja cię zabiję! Ale najpierw ty mnie, sorry za niekomentowanie, dostałam szlaban. Rozdział świetny. Jestem... zaskoczona to niedopowiedzenie. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńSo phiee