- Megan, to ty? - Śmiał się Niall.
- Tak, debilu, to ja. - Odpowiedziałam.
- Wyglądasz ślicznie. - Powiedziała Lou.
- Dziękuję... - Uśmiechnęłam się.
- Zaynowi kopara opadnie, jak cię zobaczy... W sumie już mi opadła, ale ją pozbierałem. - Niall.
- Czemu Zaynowi miałaby opaść? - Zdziwiłam się.
- Każdy na świecie wie, że się w tobie buja. Wszyscy prócz ciebie. - Lou.
- Przecież ma dziewczynę... - Powiedziałam.
- Ta... Tą jędzę... Wciąż nie rozumie, że ona go zdradza na prawo i lewo i że ruchała się z połową tego kraju, a on wciąż, że ona go kocha, a on nie umie z nią zerwać... - Prychnął Niall.
- To niech zobaczy ją, jak do kogoś zarywa i z nią zerwie... - Lou.
- Kochasz go? - Spytał Niall.
- Sama nie wiem... Jeszcze się nie pozbierałam po zerwaniu z Justinem. - Powiedziałam.
- Ale nie było ci raźniej, kiedy pocieszał cię? - Spytała Lou.
- Trochę było... Muszę wszystko przemyśleć... Ile płacę za dekoloryzację? - Zmieniłam temat.
- Nie rozśmieszaj mnie. Nic nie płacisz. To leci z wypłaty chłopaków na moje konto. - Zaśmiała się.
- Serio? - Zdziwiłam się.
- Ta... Zapłacimy z konta Harry'ego. Nie obrazi się. - Zaśmiał się Niall.
- W takim razie dziękuję ci Lou. - Przytuliłam dziewczynę i razem z blondynem opuściliśmy jej mieszkanie.
Jechaliśmy w ciszy w taksówce. Bawiłam się moimi blond końcówkami włosów.
- Coś się stało? - Zapytał nagle Niall.
- A miało? - Spojrzałam na blondyna.
- Najwyraźniej musiało, skoro siedzisz w ciszy i nerwowo bawisz się włosami... Denerwujesz się czymś, ktoś cię zranił? Bo wiesz... Zawsze możemy zrobić komuś wjazd na chatę i z nim pogadać... - Nie odpuszczał.
- Nie... Nic się nie stało... - Posłałam mu lekki uśmiech.
- Mnie nie oszukasz... - Przysunął się bliżej mnie.
- Jeszcze ubolewam zerwanie z Justinem... To boli tak przez SMS'a. - Powiedziałam.
- Przyznaj się, że boisz się, że Malik zrani cię tak samo jak tamten debil, albo ostrzej... - Odpowiedział.
- Tak, właśnie tego się boję... Nie mam już takiego zaufania jak kiedyś miałam do ludzi. Szczerze mówiąc wątpię, że się we mnie zakochał. - Odparłam.
- Zanurzył się w tobie. - Niall.
- Nie zanurzył, tylko zadurzył... - Zaśmiałam się.
- Mam dar do pocieszania ludzi. - Przytulił mnie.
- Nie da się ukryć... - Powiedziałam.
- Zaufaj mu Megan... Nie jest groźny. Zobaczysz nie zrani cię... - Szepnął. - Masz bluzę, widać, że ci zimno. - Okrył mnie swoją dużą fioletową bluzą, a na głowę założył mi ogromny kaptur, który zakrywał mi niemalże całą twarz.
- Dziękuję. Zwrócę ci ją kiedyś. - Zaśmiałam się.
- Będzie fajnie, bo to jedna z 5 ulubionych bluz. Nie oddam ci jej na zawsze. - Również się zaśmiał.
- Zajedziemy do Starbuksa? - Spytałam.
- Czemu nie... Panie kierowco, my jeszcze do Starbuksa możemy zajechać? - Spytał Niall starszego mężczyzny.
- Starbuks w drugą stronę... - Jęknął mężczyzna.
- Kolega dopłaci. - Powiedziałam.
- Skoro panienka nalega. - Kierowca natychmiast zawrócił.
- Kolega dopłaci... - Niall spojrzał na mnie.
- Dopłaci, dopłaci, bo kolega jest kochany. - Uśmiechnęłam się.
- Jest kochany, ale się zemści. Chcę jutro śniadanie do łóżka. - Powiedział.
- Jak dorzucisz kawę to czemu nie. - Odpowiedziałam.
- Ale duże śniadanie? - Spytał.
- Naleśniki z czekoladą i toffi. - Powiedziałam.
- Stoi. - Zaśmiał się.
Po kupieniu kawy wróciliśmy do domu. Niall zapłacił za wszystko, więc ja mu będę robić śniadanie... Może doleję mu jakiejś trucizny? Kusząca propozycja... Ale nie. Jest chyba jedyny normalny z ich paczki.
- Ej, Nialler ty kulejesz? - Spytałam z troską, gdy wchodziliśmy do domu.
- Zaraz mi przejdzie... Ciągle mam takie coś... Nie martw się. - Zaśmiał się.
- Co tak długo? O MÓJ BOŻE MEGAN, COŚ TY ZROBIŁA?! - Nagle zaczął się wydzierać Louis.
- Lou męczyła się z włosami Megan... I szczerze muszę przyznać, że teraz ma zajebistrze włosy. Aua, idę usiąść. - Wyjaśnił Niall w skrócie i opuścił korytarz, przechodząc do salonu.
- A ta Lux jest taka słodka, że jeszcze chwileczkę u niej posiedzieliśmy. - Dodałam.
- Odkoloryzowałaś włosy? - Zdziwił się.
- Tak. Jestem naturalna blondi, ale tak, czy tak, mądrzejsza od ciebie. - Uśmiechnęłam się i również poszłam do salonu, z którego dobiegały krzyki.
- Pojedziesz, tam, czy tego chcesz czy nie! - Darł się Liam na Nialla.
- Nie pojadę! Oni mi zrobią krzywdę! - Wrzeszczał Horan.
- Niall, ale nie możesz utykać do końca życia! - Wtrącił Harry.
- A może chcę? - Blondyn.
- Niall, jesteś chory. Sam wiesz, że to wielkie ryzyko, chodzić z chorym kolanem... - Mówił spokojnie Zayn.
- Ryzykiem jest ta operacja! - Odparł zezłoszczony Niall.
- O co chodzi? - Spytałam.
- O to, że Niall to taki idiota, że nie chce się poddać operacji kolana. - Powiedział Liam.
- Pojebało cię Niall?! Musisz tam jechać! - Teraz to ja zaczęłam się na niego drzeć.
- Nie! - Odparł blondyn.
- A w ryj chcesz? - Spytałam.
- Dajesz. Ja tam za chuja nie pojadę! - Uparł się.
- Niall... - Spojrzałam na niego moim stanowczym wzrokiem.
- Boję się, że w ogóle może się ta operacja nie udać... - Powiedział.
- Wszystko się uda. Zobaczysz... - Usiadłam się obok niego i go mocno przytuliłam.
- Liam słyszał lekarza. Na 70% jest ryzyko, że nie stanę na tej nodze. - Odparł.
- Niall proszę... Ale biorąc pod uwagę, że w ogóle nie pójdziesz na tą operację, jest 94%, że nie staniesz na tej nodze. Pogorszy ci się i będzie jeszcze gorzej. - Powiedziałam.
- No dobrze... - Uległ.
- Jestem z ciebie dumna. - Dałam mu buziaka w policzek.
- Zrobię to dla ciebie i dla fanek. Ale głównie dla ciebie. - Uśmiechnął się na ten swój irlandzki sposób.
- I za to cię wszyscy kochamy. - Zaśmiałam się.
- Pójdę zadzwonić do tego lekarza. - Liam wyszedł.
- Zmieniłaś kolor włosów? - Spytał Harry.
- Oj siedź cicho... Wyglądam okropnie. - Założyłam na siebie kaptur.
- Wyglądasz ślicznie. - Powiedział Zayn zdejmując mi kaptur.
- Spadaj. - Syknęłam.
- Coś ty na mnie taka cięta? Co? - Spytał siadając obok mnie.
- A bo może chce? - Spytałam.
- Tey, młoda nie pyskuj, bo do tej kliniki zabiorę cię ze sobą. Tylko, że na oddział psychiatryczny. - Powiedział Niall
- A śmiało. Zabieraj. Nawet to ja z wielką chęcią. - Odparłam.
- Zostaniesz z nami... - Zayn objął mnie ramieniem.
- Jak świnie polecą, Malik. - Zepchnęłam jego rękę.
- Megan... - Niall spojrzał na mnie jak "spod byka"
- Eh... - Westchnęłam ciężko.
- Pamiętaj o czym ci mówiłem. Zawrzyjmy pakt. Ja jadę do USA na tą pieprzoną operację, a ty zrobisz to co ci mówiłem o tym kimś. Jasne? - Wyciągnął do mnie dłoń.
- Nienawidzę cię... - Uścisnęłam jego dłoń z niechęcią. - Ale to tylko dla twojego chorego kolana.
- I za to cię wszyscy kochamy. - Niall.
- Spierdalaj. - Mruknęłam.
- Bądź miła. - Upomniał mnie Lou.
- Ty też. - Spojrzałam groźnie na brata.
- Więc, co u mojej chrzestnicy? - Spytał Harry.
- Chrzestnicy? - Zdziwiłam się.
- Hazz jest ojcem chrzestnym Lux, córki naszej stylistki. - Wyjaśnił Zayn.
- Oh... Jest taka urocza i taka przytulaśna i w ogóle. - Zaczęłam się nią jarać.
[Zayn]
Siostra Louisa zadziwia mnie każdego dnia. Poznaję ją wciąż od nowa i dziciennie przyciąga mnie do siebie jeszcze bardziej. Gdy jeszcze miała fioletowe włosy, zgrywała chamską, rockową laskę, niedostępną, trudną do zdobycia, a teraz jest potulna niczym baranek, stanowcza i twarda, również trudna do zdobycia, lecz delikatna i urocza. Patrzałem na nią z takim zafascynowaniem z jakim ona rozmawiała z Harrym o dzieciach. Nie mogłem się nadziwić tej dziewczynie ile ona ma w sobie emocji...
- Zayn... Zayn! - Machała mi swoimi drobnymi dłońmi przed twarzą.
- Słucham cię... - Ocknąłem się.
- Przestań się na mnie gapić wzrokiem gwałciciela. - Powiedziała.
- Ja... Ja muszę wyjść... - Zignorowałem ją i wstałem pospiecznie wychodząc opuszczając dom Tomlinsonów.
- Zayn, gdzie jedziesz? - Spytał Li.
- Muszę skończyć z Perrie. Nie wytrzymuję już. Za bardzo kocham Megan... - Powiedziałem.
- Czyń swoją powinność. - Odparł.
- Dzięki. - Odpowiedziałem i wyszedłem.
Wsiadłem do naszego wspólnego vana i odjechałem w kierunku Londynu...
______________________________________________
Zszokowani? Do następnego <3
#OfficialMayxx
Ja pierdole nie znosze mojego fona na serio tyle razy probowalam dodac komentarz ale nic dupa rozdzial swietny kochana ubustwiam fajnie ze jest od poczatku swietnie ci idzie i nawet bardziej mi sie podoba czekam na nexta
OdpowiedzUsuńYey! I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie? Mam nadzieję, że nie, bo takie historie robią się po jakimś czasie nudne, ale coś czuję, że twoja historia będzie długa, romantyczna i na wieki wieków...Amen.
OdpowiedzUsuńPS: Sorry za to ostatnie, ale miałam się modlić ;p
PS2: Zapraszam do mnie (blog zupełnie bez One Direction, ale o Końcu Świata i niedługo będzie 3 rodział) http://niezwyklapodrozdoraju.blogspot.com
Szok lok!!!!! Miłość rośnie wokół nich <3333 tam ta ra ra <3
OdpowiedzUsuńFajnie ;)
OdpowiedzUsuńGdzie jest Jo ja się pytam?
OdpowiedzUsuń